piątek, 3 maja 2013

6. Dzień pełen zmian - Feralna przerwa i ekscytujący lunch

Podeszła do mnie grupka chłopaków z 4 poziomu. Wtedy od razu wiedziałam, że kłopoty są nieuniknione.
-Hej odmieniec! Chcesz zobaczyć jak na rozszerzeniach podszkoliłem swoje napięcie? Buahahahahahah- powiedział jeden z nich. i chwycił mnie. Ja się nawet nie wyrywałam bo wiedziałam, że to nic nie da. Raz na jakiś czas przeżywam takie właśnie ataki. Czasem mi złamią nogę albo rękę... Zaczęli mnę szarpać i popychać. W ten sposób znaleźliśmy się za szkołą.Byłam już cała poobijana.
-To co? Chcesz poznać bliżej moją moc?- Zaszydził ten co potrafi razić prądem i po chwili poczułam straszny ból w ręce. Wstrząsnęły mną deszcze i osunęłam się na ziemię. W duchu modliłam się o to by przestali, albo żebym już zemdlała. Jak mdleje to tak bardzo nie boli. Byłam na skraju wytrzymałości, ale usłyszałam jak inny woła do mnie:
-Ja i bez rozszerzeń mam super siłę!- Wtedy się przeraziłam i z mojego gardła wydobył się pisk
-AAAAAaaaaaaaa!- oni tylko się roześmiali i jeden z nich kopnął mnie z całych sił w brzuch. Poczułam ostatni raz ból i zemdlałam.W sumie z jednej strony cieszyłam się,że już zemdlałam, ale z drugiej... byłam sparaliżowana strachem, bo znowu mi coś zrobią okropnego! A moje wołania i piski jak zwykle nie będą brane pod uwagę, bo poco pomagać ,,innej".
*****
-AAAAAaaaaaaaa!-Mark usłyszał jakiś przestraszony głos. Nie musiał się długo zastanawiać. Od razu poznał do kogo należy. Pobiegł za szkołę najszybciej jak się da. Gdy dobiegł zobaczył przerażoną blondynkę leżącą na ziemi. Dookoła niej stali chłopaki z 4 poziomu. Jeden z nich właśnie kopał ją w brzuch. To było okropne. Mark kompletnie nie wiedział jak ich powstrzymać. Wpadło mu coś do głowy:
-Hej! Chłopaki! Zelda tu idzie(nauczycielka WF-u)-zawołał brunet. Grupka osiłków uciekła z placu zostawiając Olę samą. Mark podszedł do Niej i delikatnie podniósł. Zaniósł ją do pani pielęgniarki-pani Ros. Ola była nieprzytomna i poobijana.
-Ttttttttrrrrrrrrrrrrrrrrrrr- dźwięk dzwonka oznajmił kolejny raz koniec przerwy. Mark zmuszony przez panią Ros poszedł na tajniki naszego umysłu.
*****
Obudziłam się w gabinecie pani Ros. Dziwne bo zawsze budzę się sama na placu za szkołą. Poruszałam rękami. Nic. Nogami... Nic. Nie miałam nic złamane. Kolejny cud. Z tego co pamiętam porazili mnie prądem w rękę, upadając walnęłam się w głowę, a potem kopnęli mnie w brzuch... i tyle. Tylko to mnie bolało. Tak jakby po tym jak zemdlałam nic mi nie zrobili. Takie wyjaśnienie jest nierealne! Skołowana spytałam się:
-Jak ja się tu znalazłam?
-O już się obudziłaś?-pokiwałam głową- przyniósł Cię tu jakiś chłopak z twojego poziomu.Bardzo chciał tu zostać aż się obudzisz, ale kazałam mu iść na lekcje. Zaraz zadzwoni dzwonek i na pewno tu przyjdzie.-byłam zaskoczona. Kolejny cud. Jakiś chłopak z mojego poziomu uratował mnie od złamania nogi lub ręki.
-Jak miał na imię?
-Ma...ck, Ma...rkus, Ma...rk, Ma...rey...Nie wiem, nie pamiętam.
-Ale coś na Ma?- spytałam się bardziej trzeźwo. Pielęgniarka kiwnęła głową. Do mojego umysłu zaczynało docierać, kto uratował mnie od chłopaków z 4 poziomu. To Mark! Mój nowy kolega z ławki na mocoznastwie, z którym będę siedzieć nie wiadomo ile! Super! Muszę mu podziękować! Czyli wtedy po lekcji na prawdę nie chciał mnie obrażać! Wtedy mu nie wierzyłam. Czyli Mark mnie lubi? Czy to możliwe? Jeżeli tak to znalazłam 2 osobę, która mnie lubi!  Jakie to wspaniałe uczucie.
Rozległ się dzwonek na lunch. Przypomniałam sobie propozycje Marka o wspólnym lunchu... Ciekawe czy dalej chce ze mną go zjeść...
-OLA! Znowu? Co cię boli? Przepraszam,że Cię zostawiłam.- Przybiegła do mnie Kiara i od razu zaczęła się o wszystko wypytywać. Jest taka troskliwa i kochana. Kiedyś gdy ataki stały się czymś stałym powiedziałam jej, że jak nie ma mnie na lekcji to znaczy, że jestem u Pani Ros. 
-Chodź Ola! Musisz mi wszystko powiedzieć podczas lunchu.
-Ale czekaj...-nie zdążyłam dokończyć bo porwała mnie i wyprowadziła z gabinetu pielęgniarki
*****
Dzwonek był zbawieniem dla pewnego bruneta. Przez całą lekcję martwił się o Olę. Po skończonych zajęciach Mark pobiegł do gabinetu Pani Ros. Zastał tam nie miłą niespodziankę. Blondynki już tam nie było. Z wyjaśnień pielęgniarki wynika, że została "porwana" przez przyjaciółkę na lunch. Mark postanowił też tam się udać.
*****
Siadłyśmy z Kiarą przy naszym stałym stoliku. Opowiedziałam jej dokładnie o tym co się wydarzyło od momentu, w którym mnie opuściła. Oczywiście zaczęła się obwiniać, że gdyby nie poszła to by się nic złego nie stało. Próbowałam jej to wybić z głowy. Po jakimś czasie nasza rozmowa przeszła na tor pt: "Mark"
-Wiesz jaka ta Ariss jest okropna?! Próbuję się skupić na lekcji, a Ona wkłada mi w głowę myśli jaka ona jest biedna, że nie siedzi z Markiem. Obserwowałam ją kiedyś i zauważyłam, że ona się zaleca i w ogóle, a on ją zbywa. Chyba po prostu nie jest nią zainteresowany. Dobra... koniec mojej gadaniny! Opowiadaj jak Ci się z nim siedzi?- spytała się. Była taka wesoła. Zawsze. Mi jednak dobry humor przyjaciółki się nie udzielił. Ciekawa byłam gdzie jest ten przystojny, zielonooki brunet. Chciałam mu bardzo podziękować.
-Co mówiłaś?
-Jak ci się z nim siedzi? Ty mnie  w ogóle słuchasz?
-Tak, tak. Jak mi się z nim siedzi? hmmm... dobrze. Jest całkiem miły.-odpowiedziałam bez entuzjazmu. 
-Całkiem miły? Kobieto! On cię uratował!...- Kiara coś tam jeszcze mówiła ale nie wiem co bo jej nie słuchałam. Byłam zajęta. Rozglądałam się po stołówce niby od niechcenia, lecz tak na prawdę szukałam wzrokiem Marka. Ciekawe czy pamięta o propozycji o wspólnym lunchu. Zaraz, zaraz... Co mnie obchodzi czy pamięta... co się ze mną dzieje. Zachowuję się tak jakby mi zależało na tym wspólnym lunchu.
-Ola-potrząsnęła mną Kiara-jeżeli szukasz tego bruneta to popatrz za siebie. Właśnie bierze jedzenie i ... jejku! On do nas idzie- zaświergotała podekscytowana Kiara. Za to ją kocham. Zawsze tryska pozytywną energią. Ale... przecież ...kurde on na prawdę do nas idzie. Jego ruchy, uśmiech, włosy...oczy.Na nich zatrzymałam się dłużej. Są takie piękne. Po chwili skapłam się, że gapię się na niego  tak jakbym zobaczyła ufo. Odwróciłam się speszona. i zarumieniłam się. Na szczęście Kiara tego nie zauważyła. 
*****
Na stołówkę wszedł przystojny brunet. Wziął tace i nakładał sobie jedzenie. Zaczął słuchać.,,Wiesz jaka ta Ariss jest okropna?!" ,,Znalazłem"-pomyślał Mark i mimowolnie się uśmiechnął. Patrzył się akurat w stronę stolika jakichś dziewczyn z 2 poziomu i jedna z nich myślała, że uśmiechnął się do niej więc mu pomachała. Mark pokręcił głową  i zaśmiał się bezgłośnie.Gdy skoczył nakładać sobie jedzenie poszedł w stronę, z której słyszał głos Kiary. Zobaczył ją. Rozglądała się po sali. Po pewnym czasie zauważyła go. Mark uśmiechnął się uwodzicielsko do niej i poszedł prosto w jej stronę. Na policzkach dziewczyny pojawiły się urocze rumieńce więc odwróciła głowę. Jednak nie udało jej się ukryć ich przed nim.
-Hej dziewczyny! Ola pamiętasz moją propozycję? 
*****
Kiara popatrzyła na mnie pytającym wzrokiem ,,O jaką propozycje mu chodzi?" 
-Tak!-wrzasnęłam- Znaczy tak. Siadaj. Kiara to jest Mark. Mark to jest Kiara moja przyjaciółka.
-Hej Mark! Miło mi Cię poznać.
-Witaj. Mi również. 
Jeszcze chwilę temu bardzo chciałam by koło mnie usiadł i pogadał, a teraz nie potrafiłam nic powiedzieć. 
-Eee... Mark-Jak dziwnie mi się wypowiada jego imię! To jest takie dziwne uczucie... jakby coś działo się w moim brzuchu-dzięki za uratowanie. Gdyby nie ty miałabym na pewno coś złamane, a to strasznie boli.-uśmiechnęłam się krzywo do niego. On odwzajemnił uśmiech.
-Nie ma sprawy. Gdyby nie mój super słuch to bym Cię nie usłyszał.-Popatrzyłam na niego i to był błąd bo On ma takie nieziemskie oczy. Kompletnie nie wiedziałam gdzie się patrzeć więc spuściłam głowę  w dół i patrzyłam się w ziemię. Niesforne włosy zsunęły mi się na twarz.Mark wziął ręką odgarnął mi je za uszy. Gdy dotknął mojego policzka miły dreszcz przeszedł po moim ciele. To było dziwne. Kiara widząc, że jestem cała czerwona wkroczyła do akcji. Zaczęła z nim gadać. Wtedy ja doprowadziłam się do porządku, ochłonęłam, napiłam się wody i włączyłam się do rozmowy.
~~~~~~~~
Po lunchu wszyscy w trójkę nie mieliśmy już lekcji. Ja z Kiarą postanowiłyśmy, że wrócimy do domu.
-Mogę iść z wami?-Spytał się Mark.
-Jak dla mnie spoko. Co o tym myślisz Ola?
-No... O.k. To chodźmy.
Szliśmy razem i gadaliśmy o szkole, i innych błahostkach. Śmialiśmy się jak trzech dobrych znajomych. Kiara chyba polubiła tego bruneta. Ja z resztą też. Może trochę za mocno jak na pierwszy dzień znajomości, ale co ja mam poradzić.On jest taki miły, uprzejmy i przystojny...
Przez cały powrót do domu czułam na sobie jego spojrzenie... Zaraz, zaraz... Mam! Rozwiązałam zagadkę (chyba) tajemniczego spojrzenia z wczoraj! To On! Albo nie? Nie wiem... hahahah. Doszliśmy do domu Kiary.
-Hejka! Do zobaczenia jutro w szkole.-pożegnała się z nami Kiara.
-Hej! Do jutra- zawołałam.
-Cześć!-powiedział Mark. Brunetka pomachała nam i weszła do swojego domu. Dalszą drogę przebyliśmy razem gadając. Nie była to jakaś rozbudowana rozmowa bo ciągle byłam onieśmielona jego towarzystwem. W końcu skończyły nam się pomysły na rozmowę więc nastała cisza. Jednak ona mi nie przeszkadzała. Podobno tylko z dobrym przyjacielem da się pomilczeć i nie być skrępowanym. Gdy dochodziliśmy do mojego domu zrobiłam się spięta. Co jeśli on zamierza mnie odprowadzić pod sam dom? Ziree od razu by się wypytywała kto to? i dlaczego przyszedł mnie odprowadzić? i czy może mi się podoba? Nienawidzę takich pytań. Jestem osobą skrytą i nie lubię rozmawiać o swoich uczuciach jeżeli ktoś mnie o nie wypytuje. Wole sama zacząć temat i sama opowiadać. No więc zaciekawiłam się gdzie On mieszka.
-Gdzie mieszkasz?- spytałam.
-Skrzyżowanie temu powinienem skręcić w prawo i iść prosto. Ogrodowa 15- powiedział i puścił mi oczko. Ja odwróciłam się do tyłu. Kurde! Przecież to jest kawałek drogi! Zaśmiałam się
-To czemu ze mną idziesz?
-Bo chcę cię odprowadzić pod sam dom. Nie mogę dopuścić by coś się złego stało takiej pięknej pannie jak ty- i ukłonił się teatralnie. Znowu mnie rozbawił.-patrząc na dzisiejsze wydarzenia jestem zmuszony odprowadzić Cię pod drzwi.
-A ten mus nie jest dla Ciebie przykrym obowiązkiem?
-W żadnym wypadku.
-A skąd wiesz,że chcę, żebyś mnie odprowadzał?
-A nie chcesz?
-Hmmmmm.....
-Czyli chcesz?
-Fajnie jest iść z kimś. Nie lubię chodzić sama bo boję się samotności- kurde... czemu ja mu to powiedziałam? O tym wie tylko Kiara... no i teraz jeszcze Mark.
-No to jestem do usług wasza królewska mość- i znowu się ukłonił. Podałam mu rękę i razem szliśmy i śmialiśmy się. Wyglądało to komicznie, a moja nieśmiałość i onieśmielenie kompletnie wyparowało. Gdy doszliśmy do mojego domu staliśmy pod bramką i gadaliśmy chyba przez 15 minut. Nagle tak jakoś znalazły się tematy do rozmowy.
-Muszę już iść.-powiedział Mark. Zrobiło mi się przykro bo bardzo miło mi się z nim spędza czas. Znowu nastała cisza. Staliśmy tak naprzeciwko siebie i patrzyliśmy się na siebie. Jakie ON MA PIĘKNE OCZY! No ale przecież skoro musi iść to musimy się pożegnać, a nie stać i się gapić, tylko nie do końca wiem jak to zrobić. Czy po prostu powiedzieć hej i się rozejść, czy znowu się powygłupiać. Gdy tak się zastanawiałam opuściłam głowę i patrzyłam na ziemię. Po chwili jednak Mark delikatnie podniósł ręką moją brodę tak by nasze oczy patrzyły na jego. Okazało się, ze wtedy gdy nie patrzyłam On zbliżył się do mnie i byliśmy bardzo blisko siebie. Chyba trochę za blisko. Z zamyślenia wyrwała mnie jego miękki głos:
-Masz piękne oczy- powiedział i delikatnie objął mnie ramieniem. Po moim ciele przebiegło stado przyjemnych dreszczów. Zamknęłam oczy, a gdy je otworzyłam Marka już przy mnie nie było. Widziałam go tam w oddali jak idzie sobie do domu. Gapiłam się i gapiłam gdy nagle mnie olśniło. Już prawie go nie było widać, ale jednak zawołałam. A nóż widelec mnie usłyszy:
-MARK!-odwrócił się. Czyli słyszy.-Do zobaczenia jutro!- wrzasnęłam najgłośniej jak potrafię. Pomachał mi na pożegnanie i skręcił w swoją ulicę. Gdy już go nie było stałam jeszcze w tym samym miejscu gdzie mnie zostawił przez 5 minut. Byłam w szoku. Po raz pierwszy usłyszałam komplement od płci przeciwnej. Z tego stanu wyrwała mnie myśl:"Co jeżeli Ziree wszystko widziała?" Chwiejnym krokiem podeszłam do drzwi. Zadzwoniłam dzwonkiem i ze strachem czekałam na to co mi mama powie. Jednak się nie doczekałam. Nikt mi nie otwierał. Słyszałam jedynie ciche szczekanie szczeniaków. Wyjęłam klucze z torby i otworzyłam drzwi. Od razu poszłam do lodówki gdzie mama ma wywieszony grafik pracy. Gdy przeczytałam plan na wtorek podskoczyłam z radości. Ziree nie ma w domu bo ma pracę do wieczora! Czyli o niczym się nie dowie! O jak dobrze! Chyba, że mnie dotknie. Nie! Jeżeli będę chciała jej o tym powiedzieć to powiem, tylko, że w odpowiednim czasie. Na razie muszę unikać kontaktu dotykowego z Ziree jak ognia. Ciekawe kiedy przyjedzie... może dziś wcześniej skończy pracę? Mam nadzieję bo mi nudno.
Tak sobie myślałam. A skoro było mi nudno to poszłam się pobawić w pokoju z Sisi i Ro.
~*~*~*~*~*~
Hejo wszystkim!
Przepraszam was za zamieszanie!
Najpierw mówiłam, że notka będzie w 1 maja, potem, że w sobotę, a w końcu wyszło, że jest planowo w piątek!
Podoba wam się? 
Jest dość długa...
Muszę was pochwalić bo pojawiła się większa liczba komentarzy, za które serdecznie dziękuje!
Ale nie osiadajcie na laurach i dalej komentujcie bo wasza opinia jest dla mnie bardzo ważna!
Myślę, ze kolejna notka pojawi się planowo w piątek! 
Jak coś szukajcie ogłoszeń na tablicy bieżących informacji ;)
Do napisania w piątek!
Pozdrawiam
Wasza Lila <3

15 komentarzy:

  1. jejciu ten rozdział czytoło mi się tak lekko...masz bardzo fajne słownictwo i podoba mi się ogólny przebieg każdego zdarzenia...nic się nie dzieje ani za wcześnie ani za późno :) masz chyba wszystko zaplanowane !! jestem pod wielkim wrażeniem !! chę więcej :))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Ci Dana! Twoja opinia jest dla mnie bardzo ważna... tak jak każda opinia :) Więcej będzie za tydzień :)

      Usuń
  2. Długie właśnie dobrze się czyta. Super. Pisz dalej.

    OdpowiedzUsuń
  3. śliczne,pisz dalej,czekam na nowe.;)
    mój ask.fm----> @Kinga1DHoran :))

    OdpowiedzUsuń
  4. jaki długi !! <3
    świetne pisz dalej ! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Lila cudownie piszesz i zazdroszczę Ci tego i też mam swojego bloga którego znasz jeśli przeczytałaś. Mam nadzieję , że będziesz jeszcze długo pisać , bo masz ogromny talent!

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie. Posługujesz się bardzo zróżnicowanym słownictwem. Będe wpadać :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuje wszystkim za tak miłe słowa uznania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. czekam na kolejne rozdiały ! <33
    masz talent dziewczyno ! c;

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojeej. Mark jest taki uroczy i przystojny. Jednak zielone gałce rządzą. :3 Ziree... W sumie dobrze, że jej nie było, ale fajnie by był poczytać o zakłopotaniu Oli. Poza tym on mi delikatnie przypomina niefortunny eksperyment w sprawach orientacji zakończony klęską... Chodzi mi o Patricka z Charliego... W sumie nie wiem czemu, ale to jestem ja. Mnie nie ogarniesz.

    OdpowiedzUsuń
  10. Czekam na kolejne rozdziały , masz talent !

    OdpowiedzUsuń
  11. *"mówiła le nie wiem" /ale/
    *"Spytała się Mark." haha xD takie błędy mnie trochu bawią i w książkach się zdarzają. /spytał/
    Co do rozdziału to długi. Co jest plusem. Nie to, że nie lubię krótkich. Ogólnie Mark jest taki tajemniczy. Nie rozumiem jak można być takim chamem i kogoś pobić. Szczególnie dziewczynę. To już jest niedorzeczne i niepoprawne. No ogólnie rozdział lekko się czytało. Masz przyjemny styl pisania. i pamiętaj jeśli wytykam błędy, to w celu udoskonalenia twojego pisarskiego doświadczenia, pod żadnym pozorem, nie zrażenia ciebie.

    OdpowiedzUsuń