piątek, 26 kwietnia 2013

5. Dzień pełen zmian - Na lekcjach

-Trrrrrrrrrrr- dźwięk dzwonka przerwał mi rozmowę z Kiarą. Weszłyśmy do klasy. Po pewnym czasie do klasy wszedł pan Turn. Kiara pobiegła oddać nasz projekt, a ja rozpakowywałam książki. Usłyszałam jakiś trzask. Okazało się, że spadł mi długopis. Schyliłam się, żeby go podnieść. Jednak go już tam nie było. Na jego miejscu pojawiły się czyjeś stopy.
-To twoje?- Spytał się jakiś brunet.
-Tak. Dzięki- podziękowałam i wróciłam do przeglądania notatek. On stał jeszcze chwilę nade mną i sobie poszedł. Kiara wróciła na miejsce i rozpakowała się. Gdy pan Turn coś tam mówił ja go kompletnie nie słuchałam. Nie wiem czemu. Zazwyczaj jestem pilna i w ogóle... dziś... nie! Teraz nie mogłam się skupić. Gdy tak sobie myślałam pan Turn stanął nade mną i... to było okropne. jak już mówiłam , zazwyczaj uważam na lekcji. Nienawidzę być w centrum uwagi, a słowa, które wypowiedział nauczyciel sprawiły, że oczy wszystkich uczniów skierowały się na mnie.
-Panno Light. Może pani powtórzyć co było na zadanie domowe?- spojrzałam na Kiarę. Jednak ona nie wiedziała jak mi pomóc.Wtedy chciałam zapaść się pod ziemię.
-Przepraszam panie profesorze. Nie słuchałam.- odpowiedziałam i spuściłam głowę, by nikt nie widział jaka czerwona się zrobiłam. Wiedziałam, że kara nastąpi. Pan Turn jest bardzo konsekwentny.
-Właśnie widzę. Skoro pogaduchy się was trzymają, to jedynym rozwiązaniem będzie rozdzielenie was. Panno Kiaro, proszę usiądź koło Aris, a Ciebie Mark, proszę usiądź koło Oli.- Smutna Kiara wstała i poszła do 4 ławki ( za nią leciała jej torba). Okazało się, że brunet, który podał mi ołówek to właśnie Mark.
-Panie profesorze? Długo będę musiała siedzieć z Nią?- Spytała błagalnie Kiara patrząc na naburmuszoną Ariss.
-Tyle ile będzie trzeba.-Powiedział profesor i dalej prowadził lekcję. Przez jakiś czas patrzyłam się tylko do swojego zeszytu. Jednak nie mogłam się powstrzymać. Zerknęłam na nowego towarzysza z ławki. Uśmiechnął się do mię, a ja spłonęłam. Od uderzenia gorąca zakręciło mi się w głowie i prawie spadłam z krzesła. Ja nie mogę! Co to był za uśmiech! Przez resztę lekcji ukradkiem spoglądałam na piękne zielone oczy chłopaka.
-Trrrrrrrrrrrrr-usłyszałam dzwonek na przerwę.
-Dobrze. na następnej lekcji będziemy mówić o mocach i ich rozszerzeniach. Do widzenia.-powiedział profesor i wyszedł z klasy, która powoli pustoszała. W środku zostałam tylko ja i Mark. Kiara gdzieś się ulotniła, a On nie wiem czemu ciągle stoi przy tej ławce. Wygląda jakby na mnie czekał, ale nie wiem czy to dobrze. Pakowałam się powoli. Gdy już byłam gotowa zamierzałam szybko wyjść. Ulotnić się. Żeby tylko nie było nowych kłopotów. Byłam już prawie przy drzwiach gdy usłyszałam bardzo ładny, męski głos.
-Poczekaj!-zawołał za mną.
-Po co?-odpowiedziałam ostro. Chyba zbyt ostro bo przecież On mi jeszcze nic nie zrobił.
-Chciałem się przedstawić. Jestem Mark Dov.-powiedziawszy to podszedł do mnie i podał mi rękę.
-Ola. Pewnie mnie znasz jako ta ,,inna". Na pewno chcesz ze mną gadać? A może po naśmiewać się ze mnie? No dawaj! Rozerwij się! Obrażanie odmieńca to...-i nie zdążyłam dokończyć bo mój wybuch przerwała silna dłoń Marka. Zasłonił mi buzię tak, że nie mogłam nic powiedzieć. Zaczęłam się wyrywać. Widząc, że to nie działa uspokoiłam się.
-Przestań!-powiedział stanowczo - wcale nie chcę cię obrażać! Chciałem Cię poznać bo skoro będziemy siedzieć w jednej ławce przez nie wiadomo ile to lepiej się poznać.- Wtedy mnie puścił.
-Oh! Przepraszam Cię za mój wybuch. Nie jestem przyzwyczajona do rozmowy z kimś innym niż Kiara. Jak ktoś inny do mnie mówi czuję się zagrożona.-po raz kolejny oblałam się rumieńcem. Coś często mi się dzisiaj to zdarza.
-Spoko. Zjesz ze mną dziś lunch?
-EEeeee... może...chyba tak...nie wiem. Zobaczę jeszcze.- kompletnie nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Dobra to do zobaczenia.
-Hej! Zaczekaj cho...-zaczęłam ale On już zniknął w tłumie ludzi.
-Trrrrrrrrrrrrrrrrrrr...-Zadzwonił dzwonek, a ja ciągle stałam w tym samym miejscu, w którym zostawił mnie Mark. Byłam skołowana. Coś dziwnego się stało w mnie po tej rozmowie z Markiem. Nie wiedziałam co, bo nigdy tego nie doświadczyłam, ale wiem, że coś dziwnego obudziło się we mnie.
-Tu jesteś! Szukałam Cię. Coś się stało? Ola! Na co się tak gapisz? Kiara do Oli odbiór! Słyszysz mnie?-Potrząsnęła mną.
-Co? O Kiara. Gdzieś ty zniknęła? Idziemy na lekcje?
~~~~~~
Reszta lekcji strasznie mi się dłużyła. Ciągle myślałam o moim dziwnym zachowaniu. Zauważyłam również, że w moich myślach zbyt często, podkreślam, zbyt często pojawiał się Mark Dov. 
-Trrrrrrrrrrrrrrrr-kolejny już raz dzwonek wyrwał mnie z zamyślenia. Co się ze mną dzieje. Wyszłam z Kiarą z klasy.
-O kurcze! Nie podpisałam naszego projektu! Lece złapać Turna zanim wyjdzie ze szkoły.- powiedziała i pobiegła. Zostałam sama. Nie lubię zostawać sama. Boję się wtedy wszystkiego i wszystkich. Wzięłam książki do na tajniki naszego umysłu i wyszłam na dwór. Usiadłam pod drzewem i zaczęłam czytać. Wtedy wydarzyło się coś okropnego! 
~*~*~*~*~
Hejo! To znowu ja :)
Podobał wam się rozdział? Mam nadzieję...
Długo nad nim siedziałam
W sumie nie mam więcej do powiedzenia.
Komentarzy jak nie było tak nie ma... :( Trudno
Do napisania w kolejny piątek 
Wasza Li <3

środa, 24 kwietnia 2013

4. Dzień pełen zmian - Poranek

Rano obudziło mnie głośne szczekanie Sisi i mokry język Ro.
-Hej! Psiaki przestańcie! :)- zawołałam i zaczęłam się śmiać. Na pewno mama przysłała ich tu by mnie obudziły. Ależ ona ma pomysły. Przeciągnęłam się i wstałam. Otworzyłam okno i świeże, poranne powietrze oblało moją twarz. Widok z okna był powalający (jak zawsze). Słońce dopiero wstawało więc kolory nieba były cudne! Wszystkie odcienie różu, fioletu, czerwieni, pomarańczu, no i błękitne niebo nad tym wszystkim. Te ciepłe kolory były oddzielone od błękitu puszystą warstwą chmur, które wyglądały jak wata cukrowa! Po zrobieniu krótkiej gimnastyki ( nie wiem co mnie naszło) podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej śliczna turkusową sukienkę. Potem poszłam do łazienki, wykonałam poranną toaletę, wyczesałam starannie włosy i włożyłam sukienkę, którą wcześniej wybrałam. Na mojej głowie zalśniły cyrkonie, którymi była wysadzana opaska, a moje oczy podkreślił delikatny makijaż.
Zeszłam na dół. W kuchni jak zwykle krzątała się Ziree.
-Hej mamo.-przywitałam się.
-Cześć. Podobała Ci się pobudka? hahah- zaśmiała się.
-Tak. Bardzo oryginalny pomysł. Taka jedna rada na przyszłość: Nie budź mnie tak więcej! hahahah-i razem się śmiałyśmy.
-A co Ro ma za mokry język?
- Nie. Sisi za głośno szczeka. heh
Zaczęłyśmy robić razem owsiankę na śniadanie. Zjadłam szybko i poszłam się pakować.
***
-Dobra. Dziś wielki dzień. - Powiedział Mark do siebie. Chłopak wstał z łóżka i poszedł do łazienki. Wykonał poranną toaletę i potem próbował ułożyć swoje niesforne włosy. Po wielkich trudach osiągał swój cel.
-Teraz ubranie...- Mark poszedł do pokoju i stanął przed szafą. Był to dziwny widok, ponieważ chłopak stał przed otwartą szafą, w samych bokserkach. Stał tak i patrzył się w tą szafę chyba przez 15 minut. 
Jego pokój jest w kształcie prostokąta. Podłoga jest wyłożona ciemnymi deskami, a na środku leży biało-zielony dywan. Ściany pokoju Marka są podobne do lasu, który widnieje za oknem. Mianowicie ściany są koloru zielonego, białego, brązowego i niekiedy można spotkać tu boazerię. Łóżko chłopaka jest wielkie z ciemnego drewna. Zresztą takiego samego koloru są inne meble w tym pomieszczeniu. 
Mark w końcu zdecydował się w czy pójdzie dzisiaj do szkoły. Gdy wszystko już na siebie włożył był bardzo zadowolony z efektu. Przed wyjściem z pokoju psiknął się drogimi perfumami. Zszedł na dół zabrał kanapki, które przygotowała mu mama i wyszedł. Śniadanie zjadł w drodze. Nawet nie pamiętał z czym były te kanapki, bo w jego głowie królowała jedna osoba. Gdy doszedł do szkoły zobaczył Ją w towarzystwie swojej przyjaciółki Kiary. Ola wyglądała dziś przecudnie! Turkusowa sukienka idealnie podkreślała piękny kolor jej oczu...
-Ttrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr...-zadzwonił dzwonek. Pierwsza lekcja: Mocoznastwo. Szykują sie nudy....

piątek, 19 kwietnia 2013

3. Początek - Wieczór

Siedziałam sobie w pokoju i bawiłam się na dywanie z Sisi i Ro. Nie wiem czemu ale z nimi czuję się szczęśliwa. Fajnie mi się spędza z nimi czas i zdaje mi się czasem, że rozumiem czego ode mnie chcą. Moi zwierzęcy przyjaciele zawsze pomagali mi się uspokoić, odciągnąć od smutnych myśli... Jednak dzisiaj było inaczej. Ciągle myślałam o tym dziwnym uczuciu ze szkoły. To ,,coś" intrygowało mnie, ale zarazem przerażało. Potem zaczęłam myśleć o tacie. Bardzo za nim tęskniłam chociaż go zbytnio nie pamiętam. Chciałabym mieć tatę... Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojej mamy. Dobrze, że chociaż Ją mam. 
-Ola! Kolacja!
-Już idę mamo!- powiedziałam i wyszłam ze swojego pokoju. Mój pokój jest bardzo duży. Ściany są kolorowe jak kwiaty na łące... bo w sumie na ścianach mam namalowaną  łąkę :) Na podłodze były ułożone ciemne panele, a gdzieniegdzie znajdowały się namalowane kwiaty. Uwielbiam kwiaty, a zwłaszcza polne. Przy łóżku leży puchaty dywan. Właśnie... łóżko, a może łoże :) Mam strasznie wielkie łóżko.Koło niego stoi mała szafka nocna. Na niej mam poustawiane zdjęcia z Kiarą, rodzicami gdy byli młodzi, moje z tatą i mamą gdy byłam mała i zdjęcie mojego znienawidzonego poziomu. Zdjęcie te było robione rok temu na balu. Przyszłam na niego sama bo z kim miałabym pójść? Kiara Świetnie się bawiła z jakimś kolesiem z 5 poziomu ale po balu w ogóle ze sobą nie gadali. Ja aktualnie jestem na 3 poziomie (poziom u nich to tak jak  u nas klasy-przypis autora). W szkole gadam tylko z Kiarą bo tylko jej nie przeszkadza, że jestem inna.
Na kolację zjadłam pyszny makaron z sosem. Pogadałam trochę z Ziree   i poszłam do góry. W pokoju od razu rzuciłam się na łóżko i zasnęłam. Po pewnym czasie obudziła mnie mama:
-Ola! Ubierz piżamę.-powiedziała z troską w głosie. Niezbyt kontaktowałam ale odpowiedziałam krótko "o.k." i poszłam do łazienki. Tam wyczesałam dokładnie włosy i wzięłam relaksującą kąpiel z płatkami róż. Gdy weszłam do wanny od razu się rozbudziłam. Spojrzałam na zegarek. Była 3:30. Wzięłam sobie radio i nastawiłam na ulubioną stacje: LoveFm. Leciały tam zawsze takie śliczne piosenki. Gdy tak słuchałam sobie muzyki wzięło mnie na wspomnienia.
(Wspomnienie)
-Hej! Jestem Kiara. A ty?- zawołała podekscytowana dziewczyna.
-Cześć. Ola.-Brunetka skrzywiła się na dźwięk dziwnego imienia.
-Jaką masz moc? Ja umiem przenosić rzeczy bez dotykania. To bardzo przydatne-zaszczebiotała.
-Nie mam mocy- odpowiedziała blondynka i łzy stanęły jej w oczach. Wiedziała, że zaraz zostanie wyśmiana jak zawsze. Jednak brunetka od razu zorientowała się jaką gafę walneła i postanowiła to odkręcić.
-Nie martw się. To nic złego. Bez tego da się żyć.- próbowała ją pocieszyć. W tym momencie obie dziewczyny zbliżyły się do siebie na tyle, że ich przyjaźń jest bardzo mocna. Intrygowały siebie nawzajem. 
Przez wszystkie 3 poziomy Oli nie udało się znaleźć innych przyjaciół. Na początku każdy wytykał ją palcami i słowa takie jak "Patrzcie! Ona nie ma mocy!" lub " Patrzcie! idzie odmieniec" towarzyszyły jej na każdym kroku. Z roku na rok było coraz lepiej. Ludzie przyzwyczaili się do jej inności i nie sprawiali jej przykrości (z wyjątkiem pewnej grupy starszych chłopaków). Jednak mimo tego, że się przyzwyczaili nikt nie chciał się z nią zadawać.
(Koniec wspomnienia)
Wstałam, znalazłam w szafie świeżą, białą piżamę i poszłam do łóżka. Nawet nie wiedziałam ile jutrzejszy dzień przyniesie mi zmian.
~*~*~*~*~
Hejka!
Po pierwsze dziękuje za ciągle wzrastającą liczbę wejść.
Po drugie dołuje mnie brak komentarzy :'(
Po trzecie sorki,że krótki rozdział
Po czwarte mam nadzieję, że wam się podoba :)
No to chyba tyle...
Błagam zostawcie tu po sobie jakiś ślad w postaci komentarza :)
Do napisania w następny piątek :)
Wasza
Lila <3

piątek, 12 kwietnia 2013

2. Początek - W szkole i po zjęciach

Tak jak mówiłam spóźniłam się... heh. Pani Pogh patrzyła na mnie tak nienawistnym wzrokiem, że robiło mi się nie dobrze. Ja jak zwykle, pilna uczennica, notowałam wszystko co nauczycielka dyktowała. Nie gadałam, słuchałam. Robiłam to co zwykle, ale czułam się inaczej. Nie wiem, ale zdaje mi się, że coś było innego, nowego. Coś z czym się jeszcze nigdy nie spotkałam. Uczucie jakby ktoś przeszywał mnie wzrokiem na wskroś. Rozejrzałam się po klasie... i nic. Każdy gapił się w swój zeszyt. Dziwne nie?

Na przerwie usiadłam z Kiarą pod drzewem i słuchałam muzyki. Zapomniałam już o tym dziwnym uczuciu. Gdy słucham muzyki zapominam o całym świecie i czuję się szczęśliwa. Nie przejmuję się wtedy, że ktoś się na mnie krzywo patrzy, śmieje się ze mnie lub najzwyklej w świecie wyzywa. Wtedy liczy się tylko Ja i moja muzyka.
Z tego błogiego stanu wyrwał mnie dźwięk dzwonka na lekcje. Wesołe i rozgadane poszłyśmy na kolejna lekcję. I tak lekcje nam mijały. Dłużyły się jak zwykle i nie mogłam się już doczekać końca. Po zajęciach miałam pójść z Kiarą na spacer, a później wstąpić do niej bo mamy do zrobienia projekt na mocoznastwo.
~~~~
Przyszedł czas na przerwę na lunch. Gdy weszłyśmy na stołówkę zaskoczył nas widok pełnego pomieszczenia. Podeszłyśmy do pani Goff (naszej kucharki) i poprosiłyśmy o jabłka, sandwiche z serem i sok jabłkowy. następnie poszłyśmy poszukać miejsca gdzie dałoby się zjeść. Nie było to łatwe zadanie. W końcu udało nam się znaleźć pusty stolik w prawym końcu sali. Niedaleko siedział jakiś chłopak. Nie widziałam jego twarzy, bo miał spuszczoną głowę, ale zdawało mi się, że go znam. Może chodzi z nami do klasy... Nie wiem. :) Siadłam i zaczęłam gadać Kiarą o wszystkim i o niczym. Wtedy to dziwne uczucie z pierwszej lekcji powróciło. Rozejrzałam się po stołówce, ale nie zwróciłam uwagi na nikogo. Nie widziałam żeby ktoś się na mnie gapił. 
-Kiara. Zdaje mi się, że ktoś nas obserwuje.
-Co ty pleciesz.- powiedziawszy to rozejrzała się dookoła- to na pewno ci idioci z 4 poziomu.
-Skoro tak uważasz...- nie byłam do końca przekonana czy moja przyjaciółka ma rację, ale ten argument jest dość prawdopodobny. 
***
Mark siedział w prawym kącie stołówki. Na tacy z lunchem miał jak zwykle jabłko i kanapki z szynką. Jednak ten przystojny i wysoki brunet nie ruszył jeszcze swojego jedzenia. Nie był pewien czy w ogóle coś zamierza jeść. Nie jest głodny. Teraz miał inne zajęcie. Mianowicie przyglądał się pewnej blondynce. Robił to tak, że nikt tego nie mógł zauważyć. Mark próbował usłyszeć o czym Ola rozmawia ze swoją kumpelą. Zwykły człowiek miał by z tym kłopot, ale on miał super słuch. Bez problemu usłyszał jak blondynka swoim dźwięcznym głosem opowiada Kiarze o nowej sukience. Później dziewczyna przestała mówić. Nerwowo rozejrzała się po sali i wymieniła kilka zdań z Kiarą. Pewnie poczuła jego wzrok na sobie. 
Podczas gdy rozglądała się po sali jej piękne blond włosy rozwiały się dookoła jaj pięknej osóbki. Mark jako jeden z nielicznych lubił Olę, ale Jej tego nie okazywał. Nie mógł. Jego tata by go za to zabił, że zadaje się z odmieńcem. 
***
W trakcie powrotu do domu razem z Kiarą usiadłyśmy na ławce w parku. Zaczęłam gadać z nią o dzisiejszych lekcjach, o tajemniczym spojrzeniu. Pytałam się Jej czy nie zauważyła dziś nikogo i niczego dziwnego. Jednak moja przyjaciółka ciągle utrzymywała, że to na 100% chłopaki z 4 poziomu. Kiara rozmawiając ze mną trenowała swoją moc. Nie wiem czy wiecie, ale ta długowłosa brunetka potrafi przenosić żeczy bez dotykania ich. Posiedziałyśmy sobie na ławce jeszcze chwilkę a potem poszłyśmy do domu Kiary żeby zrobić projekt.
Gdy dotarłyśmy do niej przygotowaliśmy potrzebne materiały. Poszłyśmy na dwór bo była piękna pogoda. Od razu zabrałyśmy się do pracy. na początku opisywałyśmy takie najbardziej znane moce: super prędkość, słuch, moc podnoszenia bez dotyku, a potem te lepsze i bardziej spektakularne czyli np: czytanie w myślach, kontrola pogody, przeglądanie wspomnień, znikanie czy teleportacja. Później, po zrobionej pracy posprzątałyśmy i pobiegłyśmy do mnie na łąkę. 
***
W tym samym czasie Mark siedział sobie na tarasie przed domem. W jego głowie toczyła się wielka bitwa. Musiał otwarcie przed sobą przyznać, że Ola go intryguje. Bardzo by chciał Ją bliżej poznać. Ale z drugiej strony co jeżeli dziewczyna go wyśmieje, lub coś w tym stylu... Nie Ola taka nie jest-tak myślał. Ale zadając się z Tą właśnie dziewczyną może stracić w wielu oczach. Każdy w szkole go szanował i czuł do niego respekt. To dzięki rodzicom i ich wysokich stanowiskach w świecie. W końcu po długich bojach za i przeciw Mark postanowił: Raz się żyje! Jutro z nią pogadam. Nagle usłyszał jakiś hałas. Rozejrzał się i zobaczył pena dziewczynę.
-Hej Słonko!- usłyszał zalotny głos. Aris. Wysoka, długowłosa, ciemna blondynka od dawna okazywała dość wyraźne oznaki miłości do chłopaka. On jednak nie był nią nigdy zainteresowany. Jej pusty i egoistyczny charakter przerażał go. Jak można być takim człowiekiem?-dziwił się.
-Witaj Aris. Co Cię do mnie sprowadza?- Odpowiedział z grzeczności. Próbował powiedzieć to najzimniej jak potrafił. Dziewczyna uśmiechnęła się. Wiedziała, że chłopak próbuje ją zbyć, lecz ona się tak łatwo nie podda. 
-Wpadłam do Ciebie- mówiąc to przechodziła już po ścieżce prowadzącej na werandę by usiąść koło niego- spytać się jak Ci idzie projekt na mocoznastwo. Podobno jest na jutro?
-Ja już skończyłem, więc jak byś chciała się dołączyć to nic z tego.
-Może się gdzieś przejdziemy? Na pewno czujesz się samotnie siedząc tu tak samemu.
-Nie mam ochoty. Chcesz coś jeszcze? Jeżeli nie to mógłbym Cię prosić byś mi nie przeszkadzała?
-Spoko. Posiedzę tu sobie- powiedziała i zaczęła się bawić włosami. Mark trochę wkurzony powrócił do swoich rozmyślań. Niestety nie udało mu się. W jego głowie pojawiły się myśli typu: Pogadaj z Aris, chodź na spacer z Aris, przytul się do Aris. ona ma taki dar. Potrafi wkładać ludziom zakłucać myśli i wkładać swoje.
-ARISSSS!Możesz przestać? To jest wkurzające.
-Nie wiem o co Ci chodzi.-zaśmiała się i puściła mi oczko.
-Dziewczyno! Ja tu staram się myśleć na poważne tematy, a ty mi przeszkadzasz. Wynoś się z tond! Jeżeli przyszłaś tu tylko po to by zepsuć mi humor to gratuluje! Osiągnęłaś cel.-to powiedziawszy Mark wstał i zniknął za drzwiami swojego domu. Potem jeszcze dobrze słyszał jak dziewczyna się śmieje i radośnie zatrzaskuje bramkę za sobą. ,, Ale ta dziewczyna jest wkurzająca'' pomyślał Mark.
~*~*~*~
Hej! 
Widzę liczba wejść ciągle rośnie!
Bardzo się z tego powodu cieszę.
Co do tej notki to strasznie długo nad nią siedziałam i osobiście jestem z niej zadowolona.
Dzięki że czytacie!
Do napisania 
Wasza Lila <3
P.S.
Proszę o komentarze ;)

piątek, 5 kwietnia 2013

1. Początek - Poranek

-Ola! Wstawaj! Słońce już od dawna wstało- zawołała mnie Ziree. Mama zawsze bardzo wcześnie wstaje chociaż czasem zdarzają się wyjątki.
-Już idę- odpowiedziałam zaspanym głosem. Chyba powiedziałam to za cicho bo potem mama wołała mnie jeszcze z 5 razy.
-No przecież wstaje!!!- Zawołałam już trochę zdenerwowana. Poszłam do łazienki i umyłam głowę, potem wysuszyłam ją dokładnie chłonącym ręcznikiem. Włosy mi od razu wyschły. Podeszłam do mojej wielkiej szafy i ubrałam czerwoną sukienkę, a do tego czerwoną opaskę w kwiatki. Gdy zeszłam na dół w kuchni już czekało na mnie śniadanie. Kochana mamusia zawsze przygotowuje mi pyszne jedzenie bo jak to mówi ,, Moja córunia musi dobrze jeść żeby dobrze wyglądać''. Nie wiem o co jej chodzi bo nigdy nie miałam kłopotów z wagą :)
-Hej mamo! Co tam? Wyspałaś się?-spytałam
-Hej Olciu! Tak całkiem nieźle mi się spało do póki Ro w nocy nie zaczął szczekać na kota za oknem.
-Na prawdę szczekał??? Nic nie słyszałam.
-Ty śpisz twardo jak kamień-roześmiała się dotykając mojego ramienia. Poczułam jak jakiś bardzo ciepły płyn łączy się z moją skórą.
-Mamo!!!! Przestań! Przecież wiesz że możesz ze mną pogadać a nie oglądać moje wspomnienia! Czy nie mogę mieć chociaż troszkę prywatności???!!!- zezłościłam się. No bo widzicie moi drodzy... Moja mamusia potrafi przeglądać wspomnienia za dotknięciem ręki. Jest to dziwne uczucie, ale niektórzy nie wiedzą że to właśnie Ziree tak robi. Ja dobrze wiem co Ona potrafi i to mnie czasami wkurza.
-Przepraszam. Ale tak jest szybciej i wygodniej. Przecież nie masz wiele czasu przed szkołą żeby mi o wszystkim opowiedzieć.
-A może ja nie o wszystkim chcę ci mówić? Są takie rzeczy, które wolałabym zachować dla siebie. Jak bym chciała ci coś powiedzieć to na pewno bym to zrobiła.-Po tym jak to powiedziałam nastała niezręczna cisza. Wiem, wiem... może za mocno zareagowałam, ale to na prawdę mnie wkurza. Resztę śniadania jadłam w ciszy, a Ziree sprzątała w kuchni. Po zjedzeniu posprzątałam i poszłam się spakować. Zostało mi 15 minut. Zeszłam na dół i zastałam mamę siedzącą na krześle w kuchni ze wzrokiem wbitym w podłogę. Zrobiło mi się smutno bo wiedziałam,że to przez tą poranną kłótnię. Ziree bardo źle znosi wszystkie nasz sprzeczki. Ja i Ona jesteśmy dla siebie jak 2 najlepsze kumpele. Usiadłam koło niej i przytuliłam. Ona odwzajemniła uścisk.
-Przepraszam Cię. Może masz racje z tym,że powinnam dać Ci trochę więcej swobody...
-Ja tez Cię przepraszam. Nie powinnam tak wybuchać. Rozumiem. Jestem przecież twoją jedyną córką i bardzo się o mnie martwisz, ale czasem za bardzo. Uścisk na zgodę?- powiedziałam  z uśmiechem
-Uścisk.-Powiedziała Ziree i objęłyśmy się. Potem wybuchłyśmy śmiechem i śmiałyśmy się tak z  5 minut. Potem spojrzałam na zegarek na ręce i podskoczyłam jak oparzona.
-O nie! Zaraz się spóźnię na pierwszą lekcje. Mamo muszę lecieć. Zobaczymy się później. Papa!- zawołałam i wybiegłam z domu. Po drodze nikogo nie spotkałam. Nawet Kiary, mojej najlepszej przyjaciółki (i jedynej przyjaciółki) ze szkoły. Trudno. Muszę się pogodzić z kolejnym spóźnieniem na pierwszą lekcję, bo to nie pierwszy raz gadam z mamą do późna. :)


~*~*~*~
Hejo!
To moja druga notka i myślę, że nie wyszła najgorzej :)
Dużo razy zmieniałam żeby efekt był zadowalający ;)
Teraz na pewno jest dłuższa niż wstęp.
Postanowiłam też podzielić dni na części czyli: Poranek, w szkole, u Kiary, wieczorem...
Mam nadzieję, że wam się spodoba. Jeżeli nie pasuje wam coś to napiszcie w komentarzu.
Właśnie. Komentarze... Trochę jest mi smutno bo nie zostawiacie mi żadnych znaków po sobie. 
Pociesza mnie jedynie myśl,że liczba wejść na bloga się zwiększa.
Dobra. Nie przynudzam więcej :) Dzięki że czytacie (Jeżeli ktoś to czyta oczywiście :P)
Do zobaczenia,yyyyy... napisania w piątek
Pa
Pozdrawiam
Wasza Lila <3

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Wstęp

Cześć!
Jestem Ola Light i mam 16 lat. Mieszkam w małym miasteczku Golden przy ulicy Owocowej. Mam krótko ścięte, proste i gęste blond włosy. Zawsze noszę opaskę i nie radze nikomu jej mi zabierać. Mój dom jest dość duży i nowoczesny. Przed nim mam niewielki ogródek z różami i innymi kwiatami, a za nim wielką łąkę z moim ulubionym drzewem. Uwielbiam zwierzęta, dla tego mam dwa szczeniaczki- Sisi i Ro.
W naszym świecie jest jedna rzecz, która wyróżnia każdego np. super siła, mega prędkość itd... Ja jestem inna. Nie mam żadnej specjalnej zdolności. Nie jest to miłe, gdyż nabijają się ze mnie, że jestem dziwna, inna. Nazywają mnie ,,Odmieńcem, pokraką'' . Nawet moje imię jest dziwne: Ola. Wszyscy wokół mają imiona takie jak : Samalo,  Ardala, Ziree... Myślę, że jestem taka inna bo mój tata był z innego świata. Szkoda, że niektórzy nie są tolerancyjni. Mówiąc niektórzy mam na myśli większość :( Powracając do historii mojego taty: Babcia Marta (nigdy jej nie widziałam) Go wezwała do siebie pocztą. No więc tata wybrał się do niej. Niestety przeprawa jest bardzo niebezpieczna( czemu dowiecie się później). Podczas podróży napadli go i ... nie wiadomo co się potem stało. Nasza policja nic nie morze ustalić, ale utrzymuje się, że tata został zabite ;c. Jeżeli się nie ma mocy życie jest na prawdę niebezpieczne i trudne! (mój tata ponieważ był z innego świata nie miał mocy).Ja  najwyraźniej brak mocy odziedziczyłam po ojcu. Moja mama, Ziree, pilnuje mnie jak oczka w głowie. Czasem jest to wnerwiające bo wtyka swój śliczny nosek we wszystkie moje sprawy... :/ No dobra! Koniec gadania o mnie! Czas zacząć opowieść!

~*~*~*~*~
No hej... jak wam się podoba wstęp?
Pewnie trochę krótkie ale to jest początek! :)
Gorąco proszę o komentarze  (SZCZERE!) 
Życzę miłego pisania i mokrego dyngusa! 
Wasza Lila :*