środa, 10 lipca 2013

14. Wredna dziewczyna - Kłótnie...

Przez alejki parku szedł Mark z Kiarą i rozmawiali.
-Jak myślisz... Dlaczego Ola uciekła?
-Nie mam pojęcia, ale obawiam się, że dzisiejsze wydarzenia mocno nadszarpnęły naszą znajomość.
-Też tak myślę. Ale czekaj... nie rozumiem. Ola jest na mnie o coś zła?
-Czemu tak myślisz?
-No nie wiem... jeżeli tak to nie wiem dlaczego. To ja powinienem być zły na nią, że przez nią będę mieć w domu kłopoty.
-A nie jesteś? Przecież wiesz do czego Ariss jest zdolna.
-Wiem, wiem... ale widzisz. Zaczynając z wami gadać wiedziałem co robię i jakie będą tego być może skutki uboczne.
-To dlaczego to zrobiłeś?
-Już Ci mówiłem.
-Kłamałeś.
-Nieprawda.
-Kłamałeś jak z nut. Takie kity to możesz wciskać Ariss, a nie mnie. Ja dobrze wiem czemu to zacząłeś.- powiedziała Kiara i zatrzymała się. Mark dopiero po chwili zorientował się, że koło niego nikt nie idzie więc zrobił to samo i odwrócił się w jej stronę.
-To po co pytasz skoro wiesz?- powiedział twardo i wyraźnie Mark.
-Bo chcę usłyszeć to z twoich ust i być w 100% pewna, że mam rację.
-Trudno. Będziesz musiała żyć w tej niepewności bo ja Ci teraz tego nie mam zamiaru mówić.- odwrócił się na pięcie i już miał iść dalej gdy nagle coś twardego uderzyło go w głowę. Okazało się, że była to gałązka, którą Kiara uniosła swoją mocą.
-Ałć! Za co to?
-Bo nie chcesz mi powiedzieć i się ode mnie odwróciłeś gdy Ja jeszcze nie skończyłam do Ciebie mówić.- Po tych słowach zrezygnowany Mark usiadł na ławce i poklepał miejsce obok siebie by Kiara usiadła koło niego. Ona zadowolona, że dopięła swego wykonała jego prośbę.
-No to słucham.- Nastała cisza.
-Ja...-zająknął się- Mi...- nie potrafił nic powiedzieć.
-No wykrztuś To z siebie!
-Mi się Ola podoba!- powiedział na jednym tchu.
-Brawo! Nareszcie to powiedziałeś!- zaśmiała się Kiara.
-Bardzo śmieszne. Tylko wiesz? Teraz mam problem bo dziewczyna moich marzeń zaczęła mnie unikać. I to wszystko przez tą kretynkę Ariss. A już zaczęło nam się układać. Nawet chyba zdobyłem jej zaufanie. Tak myślę.- dodał po krótkim namyśle.
-Zwalasz całą winę na Ariss. I temu Ci się nie dziwię i nawet przyznam Ci racje. Dziwi mnie jeden fakt. Ciągle martwisz się o Olę. Mówisz tak jakbyś w ogóle nie przejmował się tym co zastaniesz w domu.
-Tata sobie trochę pokrzyczy, po dramatyzuje i w końcu kiedyś mu przejdzie. A jeśli nie to ma pecha. Moja sprawa, moje decyzje, moje życie.
-Co zamierzasz zrobić z Olą?
-Jak to co? Jutro jest normalny dzień. Będę z nią gadać i siedzieć w ławce tak jak wczoraj i przedwczoraj.
-Dobra. Mam nadzieję, że wszystko w końcu się ułoży. Powodzenia w domu.-powiedziała Kiara wchodząc na swoje podwórko.
-Dzięki. Do zobaczenia.- powiedział Mark i pomachał do dziewczyny.
-Hej! Do jutra.-uśmiechnęła się i zniknęła z drzwiami.
Mark resztę drogi myślał o Oli, o tym co go czeka w domu i jakie będą tego konsekwencje. "Na 100% będzie jakiś szlaban lub coś w tym stylu" pomyślał. Szczerze powiedziawszy troszkę się bał. No bo w końcu to jego tata, który w akcie desperacji może zrobić wszystko. Nawet zmienić mu szkołę. Tego by nie przeżył. Do Marka dopiero kilka metrów przed domem dotarło, że jednak może mieć większe kłopoty niż myślał.
Chłopak doszedł do domu i już miał nacisnąć klamkę gdy nagle drzwi się same otworzyły. Markowi serce stanęło... ale okazało się, że to jego młodsza siostra Blue. Piegowata dziewczynka zdziwiła się, że jej starszy brat stał przed drzwiami.
-Czemu nie wchodzisz? Przecież jest otwarte.
-Właśnie miałem otwierać. Gdzie idziesz?
-Do sklepu po coś słodkiego.
-Jest tata?
-Nie, a co?
-A nic. Tak się pytam.
-Dobra. To ja lecę.- Blue wyszczerzyła swoje białe ząbki i poszła.
Mark wszedł do domu. ściągnął buty i kurtkę, a potem wszedł w głąb domu.
-Hej mamo.
-Cześć. Jak w szkole?
-Nie najgorzej.-odpowiedział brunet nalewając sobie soku pomarańczowego.
-Co słychać u Loopiego?
-Nie wiem.
-Jak to? To twój przyjaciel.
-Ostatnio nie gadamy ze sobą.
-Pokłóciliście się?- spytała zatroskana.
-Nie.
-A co się stało?
-Nic.
-To czemu nie rozmawiacie?- zdenerwowała się Meaki.
-Bo tak chciały biedronki... Mamo! Nie wiem czemu. Po prostu tak wyszło.
-Dobrze, dobrze. Już tak się nie wkurzaj.- odpowiedziała Pani Dov. Wiedziała, że tego tematu nie warto drążyć. Choć bardzo była ciekawa dlaczego jej syn nie rozmawia z najlepszym przyjacielem.
-A z kim rozmawiasz w szkole?- dopytywała się Meaki. Chłopak wiedział, że ona nie odpuści. Wiedział również, że rozmowy z Meaki są tak samo fajne jak z Kiarą czy Olą. Jest jego przyjaciółką i wie, że wszystko co jej mówi zostaje między nimi. Z Blue jest podobnie. Odziedziczyła to po matce.
-Z takimi dziewczynami.- odpowiedział zrezygnowany Mark.
-O! Które to? Ta ładna blondynka Ivessa? Jest urocza. Może zaprosisz ją kiedyś do nas? Może Ci się z nią ułoży i w końcu znajdziesz tą jedyną. Ta Ivessa jest piękna i mądra... no i utalentowana. Nadawała by się...- i już chciała mówić dalej, ale Mark szybko jej przerwał.
-NIE! Ona jest ładna, ale leci na kasę.
-No to może wracasz do Lorence?
-Nie. Lorence to skończony temat. Jest głupia i fałszywa.- posmutniał Mark wspominając swój nieudany związek z tą szatynką.
-To może w końcu dałeś szansę tej biednej Ariss?-Marka wtedy zatkało.
-Ariss?!
-No co? Jest ładna, mądra utalentowana. Czegoś więcej chcieć- zaśmiała się. Dobrze wiedziała, że to nie o nią chodzi, ale chciała się trochę z nim podroczyć.
-Ale za to pusta, nienormalna i zadufana w sobie!
-Wiem, wiem... Tak sobie tylko żartuję, a ty wszystko bierzesz wszystko na poważnie. To co? Zdradzisz mi imiona... albo imię? I powiedz... ale szczerze... podoba Ci się jedna z nich?
-Wiesz mamo... to jest troszkę skomplikowane.
-Postaram się zrozumieć.
-Możesz uznać to za głupie ale... tylko się nie wściekaj.
-Nie rozumiem ale ok.
-Bo nie myśl, że ja o tym nie myślałem. Bardzo dokładnie przemyślałem każdą decyzję.
-Jesteś GEJEM?- wypaliła Meaki.
-CO? Przecież powiedziałem, że zacząłem gadać z dziewczynami!
-No tak. Faktycznie. Wybacz. To co z tą decyzją?- i w tym momencie Mark usłyszał trzask teleportacji. " O nie! tylko nie to! Nie teraz!"- pomyślał zrozpaczony chłopak. Andree Dov właśnie wchodził do domu. Gdy tylko zobaczył syna zmroził go swoim spojrzeniem. Meaki widząc to nieco się zdiwiła.
-Hej Mea! Jak Ci minął dzień?- spytał żonę.
-Całkiem nieźle. A tobie?
-Niezbyt- tu spojrzał na Marka- Musimy porozmawiać- dodał ostro.
-A może po obiedzie?- zapytała mama. Tata tylko kiwnął głową i zniknął za drzwiami do salonu.
-Oj szykuje się długa i ciężka rozmowa.- powiedział Mark i w tym momencie do domu weszła ruda dziewczynka.
-Ej wiewiórko! Masz coś dla mnie?- zapytał chłopak.
-Łap batonika- rzuciła mu ciastko i poszła na górę. Zmartwiony Mark usiadł przy stole i obserwował jak rudowłosa kobieta krząta się po kuchni.
******
Cała rodzina Dov właśnie kończyła jeść obiad. Mała Blue po zjedzeniu zmyła talerze  (potrafi tryskać wodą z palców) i pobiegła pobawić się w swoim pokoju. Przy stole został Andree, Meaki i Mark. Pierwszy odezwał się młody Dov:
-Tato. Wiem o co Ci chodzi i wiedz, że zaraz wszystko Ci wytłumaczę.
-Ale Ja nie wiem o co chodzi, a chyba mam takie prawo.-odpowiedziała kobieta.
-Chodzi o to, że nasz rodzony syn okrywa hańbą naszą rodzinę będąc w związku z córką tej... jak jej tam? Aha! Już wiem. Light.- ostatnie słowo powiedział z taką odrazą jakby to było najokropniejsze słowo na świecie.
-Z tą dziewczynką co urodziła się bez mocy?
-Tak.
-Ja nie jestem z nią w związku!
-To o tym chciałeś mi powiedzieć?- spytała Meaki syna, który wpatrzony w ojca tylko kiwnął głową.
-Z moich informacji wynika, że jesteście szczęśliwą parą od kilku tygodni.
-Kto Ci takich bzdur naopowiadał?
-Dobry informator.
-Ariss? Zazdrosna i podła dziewczyna? Jeżeli tak to daruj sobie. Radze Ci nie wierzyć w żadne jej słowo.
-Nie!-zawahał się Andree.- z resztą to nie jest ważne. Nawet jeżeli z nią nie jesteś to dlaczego z nią rozmawiasz?
-A co w tym złego?
-To, że to dla Ciebie zakazane! Ona jest inna! W ogóle nie powinno jej tu być!
-Ale jest! i nic tego nie zmieni.- wrzasnął Mark- Nie mów tak o niej.
-Co się dzieje?- Zawołała z góry Blue.
-Nic, skarbie.- odpowiedziała mama- Tatuś po prostu głośno rozmawia z twoim bratem.
-Aha.- powiedziała i wróciła do swojego pokoju głośno zamykając drzwi.
-Odpowiedz. Czemu z nią zacząłeś rozmawiać!
-To moja sprawa.
-Odpowiadaj!
-Nie! Ty nigdy nic nie rozumiesz. Zawsze myślisz tylko o  sobie i o tym jak zrobić żeby Tobie było dobrze.
-Ach Tak? To proszę. Oświeć mnie ! Bo na prawdę nic teraz nie rozumiem- wrzasnął Pan Dov.
-Andree...- Meaki powiedziała do męża i spojrzała na niego wzrokiem proszącym aby przestał. Ona doskonale wiedziała. Mark zakochał się w Lightenównie.
-Nie Meaki. Jak nasz syn coś zrobił niech teraz się tłumaczy. Wiesz, że jakby ktoś z mojej pracy zobaczył Cię w towarzystwie tej dziewczyny dowiedzieli by się wszyscy pracownicy biura? Całą moja reputacja legła by w gruzach! Szacunek?! Prysnął by w jednej chwili. Wszystko co wypracowałem przez tyle lat zniknęło by i już nigdy nie wróciło. A dlaczego? Bo mój syn wpadł na głupi pomysł by spotykać się z dziwadłem!
-Nie nazywaj jej tak! Ona ma imię! I widzisz? Ciągle mówisz o sobie! Nie pomyślisz o moim szczęściu!
-Czasem trzeba zrezygnować z własnego... jak to ująłeś "szczęścia" dla dobra rodziny.
-Chyba twojego dobra...
-Nie będziesz tu ze mną dyskutował! Co Ci padło na mózg by spotykać się z tym dziwadłem?
-Mówiłem, że Ona ma na imię Ola!
-Nie obchodzi mnie to!- wrzasnął po czym nastała cisza. Po jakimś czasie Mark spytał się spokojnym głosem:
-Mogę coś powiedzieć?
-No! Tłumacz się.
-Nie mam takiego zamiaru.
-No to nie masz nic więcej do dodania. Naraziłeś rodzinę i w ogóle nie czujesz jakiejkolwiek winy! Jak można być takim głupcem. Masz się do niej nie zbliżać. Zapomnij o niej. Ma być tak jak kiedyś. Wiedz, że ja się dowiem czy z nią rozmawiałeś czy nie. Masz szlaban! Zakaz wychodzenia z domu!- nakręcał się jeszcze bardziej- i Ty- tu spojrzał na Meaki- masz dopilnować by nie ruszał się z tond.
-A szkoła?- zapytał coraz bardziej bezradny i załamany Mark. Nie miał bladego pojęcia, że to wszystko może się tak skończyć.
-Codziennie będzie do Ciebie przychodzić Ariss. Jest to bardzo miła osoba. To ją powinieneś wybrać a nie jakąś... Olę. Zaraz wyślę do niej Pegi- i zagwizdał. Po chwili na poręczy krzesła usiadła kolorowa papuga. Andree chwycił długopis i napisał krótki list. Przywiązał do nogi Pegi i wypuścił ptaka przez okno.
-A teraz marsz do pokoju! I to jest moje ostatnie słowo w tym temacie.- i wyszedł do salonu.
-Jak ochłonie to z nim pogadam. I do Ciebie też zajrzę - powiedziała Meaki i znów zaczęła sprzątać w kuchni.
Zrezygnowany Mark wszedł na górę.
-Co się stało?- spytała zatroskana Blue wyglądając ze swojego pokoju.
-Chodź wiewiórko. Wszystko Ci opowiem- chwycił siostrę za rękę i wszedł do swojego pokoju.
*****
Przez całą drogę do domu byłam smutna i załamana. Już nie płakałam ale oczy mnie strasznie bolały. W gardle dalej czułam wielką gulę. Myśl, że mam się nie odzywać do Marka przerażała mnie. To tak, jakby ktoś zakazał mi oddychać. Nie mam zielonego pojęcia dlaczego tak jest, ale to jest chore i okropne. Próbuję sobie wmówić "to zwykły chłopak z klasy". Ale niestety mój mózg dobrze wie, że ten chłopak nie jest mi obojętny. A ja głupia nie chcę mu wierzyć. W tym momencie okłamuję sama siebie... ale czasem tak trzeba.
Gdy weszłam do domu Ziree pytała się mnie co się stało. Ja tylko odpowiedziałam ciche "nic". Obiad jadłyśmy w całkowitej ciszy. Po spożytym posiłku poszłam na górę, założyłam słuchawki i włączyłam muzykę na maksa. Położyłam się na łóżku. Słuchając głośnych dźwięków piosenki jednej z ulubionych wokalistek uspokoiłam się i zasnęłam. Niestety sen nie był ukojeniem, bo przyśnił mi się właśnie On. Stałam na wyspie, na środku oceanu. On wsiadał na łódź i powoli odpływał. Podbiegłam do brzegu ale On był już daleko. Zawołałam błagalnie:
-MARK! Wracaj! Nie zostawiaj mnie.- on tylko uśmiechnął się i pomachał na pożegnanie. Po chwili na łodzi pojawiła się Ariss. Chłopak chwycił ją za dłoń i lekko pocałował w ust. Poczułam jak coś we mnie krzyczy z bólu i zazdrości. Jak coś pęka i tłucze się na miliony maluteńkich kawałków. To było moje biedne serce. Do moich uszu dobiegł szyderczy śmiech Ariss.
-Mówiłam, że Cię zniszczę?! Zrobię to właśni teraz!- zawołała blondynka.
-Nie kotku. Zrobimy to razem- powiedział Mark do Ariss i razem chwycili pistolet. No i strzelili we mnie. W chwili, w której kula trafiała mnie, obudziłam się. Dookoła było ciemno. Usiadłam na łóżku cała zalana potem i zatrzęsłam się z zimna. Poczułam się taka samotna... nigdy wcześniej się tak nie czułam. Znowu zaczęłam płakać. Miałam już tego dość, ale nie potrafiłam tego powstrzymać. Uświadomiłam sobie, że nigdy nie będzie moim przyjacielem bo to niemożliwe. Bo wtedy chyba uświadomiłam sobie, że bardzo mi na nim zależy. O wiele bardziej niż na przyjacielu.
Poszłam się ogarnąć. Przebrałam się w piżamę umyłam zęby, twarz i po cichu weszłam do sypialni mamy. Delikatnie odsunęłam kołudrę i przytuliłam się do mamy. Ona odwzajemniła uścisk. Kij z tym, że jeśli się obudzi przede mną odczyta wszystkie moje wspomnienia. Potrzebowałam wtedy bliskości. I właśnie w ten sposób zasnęłam w ramionach mojej kochanej mamusi.
*****
Meaki po rozmowie z Markiem już wszystko wiedziała na 100%. Jej syn każdą decyzję bardzo długo i dobrze przemyślał. W sumie podzielała zdanie Marka, bo nie uważała Oli za złą osobę. To, że nie ma mocy nic nie znaczy. Może dla niektórych jest to jakiś wyznacznik lepszości. Przypomniało jej się stare przysłowie jej mamy"Inna nie znaczy gorsza". Jak najbardziej się z tym zgadza. Meaki zrozumiała również, że jej syn zakochał się w Oli na zabój. Teraz tylko tą wiedzę musi przekazać Andree w odpowiedni sposób.
Meaki weszła do sypialni. Jej mąż jeszcze nie spał, ale leżał w łóżku i nad czymś rozmyślał. Spodziewała się nawet nad czym. Położyła się obok niego. Widać, że był zdenerwowany bo długo się nie odzywał. Po jakichś 10 minutach Meaki przytuliła się do Andree. On odwzajemnił uścisk i pocałował żonę we włosy.
-Meaki musimy po...- zaczął, ale nie skończył, bo jego usta zostały zamknięte pocałunkiem. Trochę zdziwiony skąd się wziął taki nagły przypływ miłości odwzajemnił pieszczotę, która z delikatnego cmoknięcia w usta przerodził się w zachłanny i pełen namiętności całus z języczkiem. Ręka Andree powoli powędrowała na plecy Meaki by rozpiąć jej stanik. Gdy udało mu się pozbyć tej części garderoby rzucił  ją na podłogę. Potem zaczął całować. No i tak po pewnym czasie wypełnionym wzdychaniami i jękami i różnymi pieszczotami, Meaki usiadła okrakiem na brzuchu męża. Powoli schyliła się, a burza jej rudych włosów spłynęła kaskadami na twarz rozochoconego Andree. Najwidoczniej nie miał dość bo ciągle całował ją po brzuchu.
-Kochanie... pamiętasz jak się we mnie zakochałeś?
-Tak- odpowiedział rozmarzonym głosem.
-Co byś czuł jakby ktoś zakazał Ci się ze mną spotykać?
-Nie rozumiem do czego zmierzasz... możemy porozmawiać później jak skończymy- i zaczął całować ją zachłannie w usta. Kobieta stanowczo odepchnęła go od siebie i położyła się koło niego.
-NIE- powiedziała ostro.-Andree...- zmieniła ton głosu na bardzo słodki. Chwyciła twarz męża w dłonie i skierowała ją tak, że patrzyli sobie w oczy.
-Jeżeli dalej nie wiesz o co mi chodzi to Cię oświecę i wyjaśnię, że chodzi o naszego syna.
-A tak dokładniej?- spytał całując delikatnie jej płatek ucha.
-Mark zakochał się w Oli.- w tamtym momencie Andree usiadł na łóżku i spojrzał na nią morderczym wzrokiem.
-I co? Mam pozwolić mu obściskiwać się z nią publicznie? Nie ma mowy!
-Dlaczego?!
-No bo tak. A teraz skończmy gadać i dokończmy to co zaczęliśmy!- i przyciągnął ją do siebie.
-O nie, nie, nie, nie. Nie mój drogi. Zero przyjemności dopóki nie zmienisz zdania.- Meaki wstała i ubrała jakąś koszulkę, która leżała na krześle.
-Dobranoc.- powiedziała i odwróciła się do niego plecami- Prześpij się z tym i przemyśl dobrze.- to były ostatnie słowa jakie wypowiedziała tego wieczoru.
~*~*~*~*~*~*~
Hej wszystkim!
Na początku chciałabym was przeprosić za to że rozdział spóźniony. Ale jak widzicie jest dłuższy i dłużej go pisałam. Jestem z niego chyba zadowolona :P
Dziękuje za komentarze i ponad 2700 wejść.
Tak na koniec chcę wam przypomneić, że komentowanie nie boli ;D Spokojnie możecie je dodawać. Dla was to jakaś chwilka, a dla mnie bardzo ważne!
No.... na razie nie wiem kiedy wyjeżdżam ale jak będzie tego blisko to wam napiszę.
Pozdrawiam
Lila <3
P.S.
Ach... zapomniałabym! Rozdział dedykuję Klaudii mojej nowej czytelniczce! Masz świetnego bloga! Polecam wam go  /.http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com/.
No to teraz na pewno cześć :P

7 komentarzy:

  1. <3 Dziękuję za dedykację :D.
    Kij, że mam zaległości na blogach, ale jak dodałaś rozdział to musiałam przeczytać xD. Kurde jaka reklama :D.
    No i propos rozdziału.
    Nic innego nie mogę napisać niż "wow". Oderwałam się od mojej książki i w sumie dobrze. Chociaż teraz będę się zastanawiać: "Kiedy zmieni zdanie? Co szykuje Ariss? Co dalej z Markiem i Olą?". No dziękuję bardzo :P.
    Przynajmniej się przyznał. A Ola nie musi go unikać, bo tamten ma szlaban :D.
    Taaa... najgorsze z najgorszych: Ariss. I na co wpadł Andree? Ariss.
    Blue jakoś taka fajna młodsza siostrzyczka :D.
    Nie no ma kobieta sposoby. W sumie to może przyśpieszyć decyzję Andree. Ale powinna jego wywalić z sypialni, a nie sama pójść xD.
    Czekam z niecierpliwością na dalsze losy i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne <3

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Nottek

    OdpowiedzUsuń
  3. podoba mi się postawa matki Marka, wsparcie rodziców jest bardzo ważne, dla wszystkich,
    trochę przykra sytuacja dla Oli i Marka, myślę, że fajnie by było, gdybyś napisała cos więcej o ich myślach, uczuciach, to zawsze ubarwia opowiadanie ;)
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku pragnę nadmienić, że znalazłam kilka literówek,ale co tam. Ojca Marka nie lubię, bo się wpiernicza w nie swoje sprawy. Poza tym Mark słusznie nazwał swoje uczucia, a to dobry krok do przodu. Kiara jest upierdliwa, ale to świetnie. Poza tym matka Marka jest świetna, bo jeśli się nie zgodzi to może zapomnieć o czułościach z jej strony. Świetny rozdził.
    Pozdrawiam i czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział, bo długi. Bardzo dobrze, moim zdaniem, obsadziłaś w roli Matkę i ojca Marka. Matka powinna właśnie wspierać w uczuciach, a ojciec powinien być twardy :D sposób na męża powszechnie znany, ale bardzo dobry. Ciekawie go zastosowałaś. Co jeszcze... Ja bym opisywała bardziej te wszystkie emocje. Te ich negatywne, jak i te najbardziej radosne, aby czytelnik poczuł się jakby był tam ;) nie mam zastrzeżeń - wręcz przeciwnie: bardzo mi się podoba... no tak... ostatnio się dużo rozpisuję

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetne!Naprawdę mi się spodobało : ) czekam na kolejny rozdział . ; ) http://ask.fm/Kinga1DHoran

    OdpowiedzUsuń
  7. I have been browsing on-line more than three hours these days, yet I never discovered
    any interesting article like yours. It is pretty price enough for me.
    In my view, if all webmasters and bloggers made good content material as you did, the internet will be much
    more useful than ever before.

    my page: search engine optimization

    OdpowiedzUsuń