wtorek, 23 lipca 2013

Miniaturka Harry Potter

Pewnego marcowego ranka Hermiona pakowała książki do swojej starej torby. Była już po śniadaniu i za 10 minut będą zaczynać się zajęcia. Dziewczyna spojrzała na swój plan lekcji. Pierwsze są eliksiry z ślizgonami. Pierwsza myśl jaka przyszła jej do głowy brzmiała "O nie! Dlaczego muszę oglądać twarz tego nietoperza z samego rana?!". Spodziewała się kłopotów. Gdy Miona spakowała wszystkie prace domowe i książki ( a było ich bardzo dużo) zostało jej 5 minut do lekcji, więc powolnym krokiem ruszyła w stronę lochów. Oczywiście nie obyło się bez długiego czekania na schody, którym akurat w tym momencie zachciało się ruszać. Gdy gryfonka była niedaleko wielkiej sali zadzwonił dzwon oznajmujący początek zajęć. Zdenerwowana dziewczyna zaczęła biec. Byle tylko się nie spóźnić Gdy dochodziła do lochów ktoś chwycił ją w pasie i wciągnął do starej i pustej klasy. Przestraszona Miona gdy tylko została puszczona zaczęła się cofać. Gdy jej plecy dotknęły zimnej ściany serce zaczęło jej szybciej bić. Spojrzała się w kierunku porywacza. Było ciemno więc nie widziała jego lub jej twarzy.
-Kim jesteś i czego chcesz?- powiedziała lekko drżącym głosem z nadmiaru emocji. Przeciwnik, bo był to mężczyzna, zaśmiał się cicho.
-Nie poznajesz mnie? To ja. Wiktor.- po tych słowach gryfonka usłyszała ciche lumos i ujrzała barczystego chłopaka bardzo blisko siebie. Chwycił ją za nadgarstki i powoli zbliżył swoją twarz do jej. Był niebezpiecznie blisko. No i tak jak się spodziewała Krum zbliżył się jeszcze bardziej i pocałował ją. Krótko, ale stanowczo.
-Wiktor! Jak ja dawno Ciebie nie widziałam. Słuchaj... bo ja mam teraz eliksiry i muszę iść. Możemy się spotkać po moich zajęciach?- spytała dziewczyna ciągle drżącym głosem.
-To ja wymykam się z Durmstrongu żeby się z tobą spotkać, a ty chcesz mnie zostawić? Najwidoczniej w ogóle nie tęsknisz za swoim chłopakiem.
-Wiktor! Nie mów tak! Tęsknię za tobą, ale muszę iść na lekcje. Snape na 100% odejmie nam punkty jeżeli jeszcze chwilę tu zostanę.- już chciała iść w stronę drzwi, ale on jej nie puszczał. Hermiona widziała niezadowoloną twarz swojego chłopaka więc powiedziała - kocham Cię i każdego wieczoru myślę o tobie... ale teraz muszę iść- i gdy to powiedziała odwróciła głowę w inną stronę. Nienawidzi kłamać. Jednak w tej sprawie musi to robić. Nie chce go zranić.... i boi się jego reakcji. Tak na prawdę to wcale go nie kocha, a boi się go. Przeraża ją ta jego brutalność i siła, którą wykorzystuje w każdym momencie. Nigdy nie zapomni jak ją spoliczkował za to, że nie pozwoliła mu się do niej dobierać.
-Miona! Kochanie ty moje. Co się z tobą dzieje. Nie piszesz do mnie w ogóle... nie wiem co mam myśleć.
-Przepraszam. Nie miałam czasu.- powiedziała ze spuszczoną głową w dół.
-A na co miałaś czas? Na obściskiwanie się z innym?- powiedział i mocniej chwycił jej nadgarstki. Prawie je miażdżył.
-Ałć! To boli. Puszczaj.- zaczęła się wyrywać.
-Nie! Posłuchaj mnie ty szlamo! Ja wiem wszystko! Ty mnie nie kochasz. Znalazłaś sobie innego i mnie zdradzasz i wykorzystujesz! Jesteś okropną szmatą! Zrywam z tobą. Nie spodziewałem się, że jesteś taka dwulicowa.- Spoliczkował ją, by następnie brutalnie pocałować.
-Żegnaj Hermiono.- powiedział i wyszedł zostawiając ją samą. "Czyli tak to się potoczyło" myślała gryfonka. W sumie... wszystkie przykre słowa spłynęły po niej jak deszcz po rynnie. W ogóle jej to nie zabolało. Poczuła ulgę. Z jednej strony cieszyła się, że już z nim nie jest... ale z drugiej... szkoda, że ma o niej takie zdanie." Trudno. Będzie musiał żyć w kłamstwie." Jej przemyślenia przerwał dzwon oznajmujący koniec pierwszej lekcji. Gryfonka poprawiła swojego kucyka i wyszła z pustej sali. Szczęśliwym trafem wpadła na swoich przyjaciół.
-Gdzieś ty była?- zawołał Ron.
-Martwiliśmy się o Ciebie- dopowiedział Harry.
-Może jakieś cześć na początek? No więc tak - "nie zaczyna się od więc" zbeształa się sama siebie w myślach- coś... a raczej ktoś mnie zatrzymał. Muszę wam coś powiedzieć. Zerwałam z Krumem.
-Nareszcie!- zawołali chłopcy równocześnie co bardzo zdziwiło gryfonkę. Zatrzymała się gwałtownie i już miała mówić "co to ma znaczyć" gdy ktoś, kto szedł za nimi, wpadł na nią. Tym kimś był Draco Malfoy cały uhahany... nie wiadomo dlaczego. Tak jak mówiłam Draco wpadł na zaskoczoną dziewczynę. Większym zdziwieniem dla Hermiony było to, że zamiast zacząć wyzywać ją od szlam... on tylko się uśmiechnął. Zaraz, zaraz! Od kiedy Draco Malfoy się uśmiecha???? I to jeszcze do niej? No tak... Zmienił się. Tak przynajmniej twierdzi Harry. Gdy Miona sobie myślała, ślizgon wymienił kilka słów z Potterem i poszedł w swoją stronę. Z zamyślenia wyrwał ją głos wybrańca.
-Wszystko ok?
-Tak, tak. Co robiliście na eliksirach?
-Mieliśmy uwarzyć wywar żywej śmierci. Oczywiście blond Fretka razem z Zabinim najlepiej go uwarzyli i najszybciej za co dostali 20 punktów. - powiedział Ron. Po krótkiej chwili ciszy Harry i Ron wybuchnęli niepohamowanym śmiechem.
-Co was tak bawi? Mam coś na twarzy?- spytała zdezorientowana Miona.
-Nie...-powiedział Harry i dalej się śmiał- wspomnienia wracają <śmiech> Draco jako fretka wyglądał prześlicznie <śmiech>
-Mógł go już tak zostawić.- powiedział Ron na koniec.
-No dobraaa...chłopaki! Przestańcie się już śmiać. Pewnie byłoby to dla niego to jest wkurzające gdyby usłyszał.- powiedziała i ugryzła się w język. Co ją podkusiło żeby to powiedzieć?
-A co ty tak go bronisz?- spytał Rudy.
-Po prostu...- zawahała się- po prostu tak uważam Ron. Nie było by Ci raczej miło gdybym ciągle wypominała jak wyglądałeś na balu bożonarodzeniowym. - zachichotała gdy zobaczyła jak radosna wyraz rudzielca momentalnie się zmienia.
Gdy trójka przyjaciół doszła pod klasę od transmutacji Harry spytał się swojej koleżanki.
-Hermino?
-Tak?
-Co byś powiedziała na lekcję latania na miotle?- spytał bliznowaty.
-CO?! Wiesz przecież, że nie lubię tego. Co ci w ogóle strzeliło do głowy?- obruszyła się.
-A nic. Tak się pytam... to  może gdzieś razem wyskoczymy? Skoro jesteś wolna to nikt nie będzie już zazdrosny, że jestem z tobą sam na sam.- to ostatnie zdanie powiedział jej na ucho. Twarz Rona stała się takiego samego koloru co jego włosy.
-Harry.... nie wiem czy to dobry pomysł.
-O.k Jeśli nie chcesz to zrozumiem.
-Ale się nie obrazisz jak Cormac kiedyś tam?
-Nie no co ty! Jesteśmy przyjaciółmi i tak może zostać.- trochę spochmurniał ale starał się tego nie okazywać.
-To może ze mną wyskoczysz?- spytał z nadzieją Weasley.
-Ron... byliśmy ze sobą razem i nie wyszło. Jesteśmy przyjaciółmi! A ty Harry... proponuję Ci zabrać się za Ginny. Ona Cię kocha! Ty też! Wiem to!
-Dzięki. Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie.- zaśmiał się i przytulił ją do siebie. -RON!-Wrzasnął po jakiejś chwili.
-Co.- odpowiedział znudzonym tonem głosu.
-Mam złoty znicz!
-Jak to? Skąd? - ożywił się.
-Znalazłem w szatni za koszem na śmieci. Ma złamane skrzydełko, ale może kiedyś go naprawię.
No i tak... Lekcje mijały, na przerwach Hermiona rozmawiała z przyjaciółmi, czytała książki, ale po jej głowie chodziła jedna myśl. Draco się do niej uśmiechnął. A był to jeden z piękniejszych uśmiechów jaki widziała.
Gdy dzwon zadzwonił trzy razy znaczyło to, że czas na obiad. W wielkiej sali już czekał na nich dyrektor- Albus Dumbledor i inni nauczyciele. Gdy mężczyzna z długą brodą klasnął w dłonie na stołach pojawiły się różne potrawy. Miona na obiad nałożyła sobie kotleta devolay, purre ziemniaczane i marchewkę z jabłkiem. Na deser planowała zjeść budyń czekoladowy. Podczas posiłku gryfonka co chwilę spoglądała na stół ślizgonów. A tak dokładnie patrzyła się na Dracona Malfoya, który również patrzył się na nią. Po pewnym czasie, gdy uczniowie zaczynali jeść swoje desery, do wielkiej sali wbiegł Filch. Upadł na podłogę i zawołał:
-Śmierciożercy są na błoniach!
W sali zapanował szum i harmider. Dyrektor wstał i zawołał:
-SPOKÓJ! Wszyscy zostańcie w tej sali i nie obawiajcie się niczego. Zostaniecie tu pod opieką Hagrida. My zaś pójdziemy "dowiedzieć się o co chodzi"- po tych słowach wszyscy nauczyciele opuścili to pomieszczenie. Nastała głucha cisza. Po chwili dało się usłyszeć jakieś chrapanie. To Hagrid zasnął bo za dużo wypił kremowego piwa, które tak na niego działa. W sali jak za odjęciem ręki nastał znowu szum, bo każdy rozmawiał ze sobą i robił to coraz głośniej by przekrzyczeć swoich sąsiadów. Tylko Hermiona nie rozmawiała. Martwiła się czego śmierciożercy szukają w hogwarcie po upadku Voldemorta?
-Boisz się?- spytał Malfoy, który nie wiadomo  jak i kiedy pojawił się obok niej.
-Malfoy! Co ty tu robisz? I nie! Nie boję się. A co? Martwisz się o mnie?
- Tak jakby.
-Niby czemu
-Nie wiem...- odpowiedział szczerze i zaśmiał się. Usiadł koło niej. Mionę trochę zdziwiło zachowanie ślizgona. Był... miły. To do niego nie pasowało. Nie dla niej! Ta tajemniczość bardzo zaintrygowała ją.
-Grenger...
-Co?
-Słyszałem, że zerwałeś z Krumem.
-No nie... ty tez już to wiesz? Jakim cudem?
-Normalnym.
-A co w związku z tym, że z nim zerwałam?
-Umówisz się ze mną?- Hermiona z wrażenia otwarła usta, by potem je zamknąć. Nie potrafiła nic powiedzieć.
-Żartujesz!
-Nie pytam serio.
-Żartujesz! Nie wieżę ci!
-Jak mam Ci udowodnić, że mówię prawdę?
-Nie wiem. Po prostu nie mogę... nie potrafię w to uwierzyć.
-To uwierz! Wiara czyni cuda.- zaśmiał się po raz kolejny tym swoim pięknym śmiechem.
-Muszę się zastanowić.- i odwróciła głowę w inną stronę. Zaczęła myśleć. "Merlinie! Zerwałam z Krumem dziś rano, a już trzecia osoba chce się ze mną umówić... ale randka z Draco była by ciekawym doświadczeniem."
-Grenger...
-Co znowu jeszcze się .... AAAAAAAAAAAAAAA!- wrzasnęła kiedy Draco rzucił w nią makaronem z miski, która stała obok.
-Malfoy! Ty wredna świnio!- zawołała co on skwitował tylko śmiechem. Dziewczyna żuciła w niego makaronem z tej samej miski. Niestety nie trafiła w niego tylko w kogoś z Ravenclavu. Ta osoba zaś rzuciła kurczakiem w kogoś z Gryfindoru, a ten ktoś z domu lwa rzucił w jakiegoś puchona, który ze zdenerwowania wylał szklankę soku dyniowego na dziewczynę z Slytherinu. I tak w oto ten sposób w wielkiej sali rozpoczęła się wielka bitwa na jedzenie. A Hagrid oczywiście sobie smacznie spał.
Po 25 minutach zabawę przerwało otwarcie się drzwi. Do pomieszczenia weszło całe grono pedagogiczne. Doznali wielkiego szoku widząc bardzo wielki bałagan.
-Kto to zrobił proszę wstać.- zawołał dyrektor. Nie miał gniewnego tonu głosu. Raczej starał się nie wybuchnąć śmiechem i nie powiedzieć " czemu to się działo beze mnie"
-Ja- powiedział Draco i wstał. Hermiona też czuła się winna więc dołączyła do niego z słowami
-I ja.
- W takim razie Pan Malfoy i Panna Grenger to posprzątają- wskazał palcem całą wielką salę.- A teraz proszę się rozejść.
I tak Dumbledor zabrał im różdżki z słowami "Jak skończycie zgłoście się do mnie do gabinetu. Hasło to musy świstusy". Wszyscy uczniowie gapiąc się na sprawców jedzeniowej bitwy opuścili pomieszczenie. Gdy w sali został tylko Draco i Hermiona przyszły skrzaty i dały im gąbki, miotły, mopy i wiaderka.
-Musisz poćwiczyć nad celem, Grenger.- powiedział Draco gdy zaczęli pracować.
- To nie moja wina, że tobie zachciało się we mnie rzucać!- zawołała i zaczęła się śmiać bo Draco był cały w pianie.
-Tak cię to bawi? Poczekaj! Ty też tak będziesz wyglądać!- i zaczął ją gonić po całym pomieszczeniu z wiadrem pełnym piany.
Resztę pięć godzin gryfonka ze ślizgonem sprzątali w mokrych od piany i brudnych od jedzenia ubraniach. Ale nie żałowali. Mile spędzili czas w swoim towarzystwie. Na koniec Hermiona zgodziła się na randkę co blondyn przyjął z niemałym zaskoczeniem. Pożegnali się pod portretem grubej damy, bo Draco uparł się, że musi ją odprowadzić. Oczywiście zapomnieli o różdżkach i rano zderzyli się pod posągiem pilnującym gabinet dyrektora.
Po randce, między Hermioną a Draconem powstało coś na kształt miłości.
Ostatniego wieczoru w hogwarcie... bo byli w ostatniej klasie... Miona siedziała ze swoim chłopakiem pod drzewem i oglądali piękny zachód słońca. Do głowy dziewczyny wpadło głupie pytanie.
-Draco?
-Tak?- objął ją ramieniem.
-Pamiętasz tą bite na jedzenie co była kilka miesięcy temu?
-Tak.
-Kto zwyciężył?- Draco zaśmiał się i odpowiedział:
-Oczywiście, że ja! I otrzymałem przepiękną nagrodę- i pocałował czule Hermionę w usta.
~*~*~*~*~*~*~
Hej!
Witam was wszystkich :P
Mam nadzieję, że urodzinowa miniaturka przypadła wam do gustu xD
Nie wiem czy dzisiaj dodam rozdział głównego opowiadania....
Postaram się ;D
Dziękuję wam bardzo za ponad 3000 wejść *-*
Dzięki!
Wspaniały prezent :P
No to ....
Mam nadzieję, że się podoba...
komentarze nie gryzą xD
Pozdrawiam 
Lila <3

6 komentarzy:

  1. Super :D Dramione<3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :D Dramione<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne <3 Chociaż zdecydowanie wolę Drarry *_*

    Pozdrawiam i życzę weny,
    Nottek

    OdpowiedzUsuń
  4. No to tak. Ogólnie Dramione nie znoszę, ale to z racji przedstawiania Hermiony jako kujonki, no i z racji, że jej po prostu nie lubię. Na początku jak przeczytałam, że Potter powiedział o Draco piękna Fretka, to zrozumiałam to jako Drarry. Dobra. Ogólnie miniaturka dość poprawna i ciekawa, bo Draco nie uśmiecha się do wszystkich szla... uczennic. A co z Śmieciojadami? Poza tym Kruma nienawidzę jak Jessie'go z Glee. Grr.
    Pozdrawiam i czekam na kolejny rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ogólnie fajnie, ale jest tu dużo błędów:
    - Dumbledore już nie żył
    -Harry, Ron i Draco nie byli w Hogwarcie, po bitwie o Hogwart
    -Harry za nic w świecie nie umówił by się z Hermioną, uważał ją za przyjaciółkę
    -Hagrid by nie zasnął, skoro Dumbledore dał mu zadanie
    -Wiktor nie był agresywny
    -pisze się "Granger"

    OdpowiedzUsuń