-Cześć Dziewczyny!- przywitał nas Mark.
-Hej Mark!- odpowiedziałam równocześnie z Kiarą. Roześmiałyśmy się i poszliśmy dalej.
-Muszę wam coś powiedzieć. Coś tak czuję, że będę mieć dziś kłopoty.-powiedział Mark.
-Dlaczego? Nie zrobiłeś pracy domowej? Hahahahahaahah- roześmiała się Kiara. Spojrzałam na nią z niezadowoleniem i przestała się śmiać.
-Kontynuuj....- powiedziałam patrząc na zielone oczy chłopaka. Są takie piękne.
-No więc...- zaczął mówić.
-Nie zaczyna się zdania od więc- wtrąciła Kiara i puściła mu oczko.
-Dobra. Wczoraj popołudniu w parku prowadziłem dość ciekawą wymianę zdań z naszą jakże ulubioną koleżanką Ariss- oznajmił Mark. Te ostatnie słowa były tak pełne sarkazmu, że zrobiło mi się niedobrze. I w końcu wiem czemu się ze mną nie spotkał. Bo Ariss pierwsza go spotkała.
-Mam dla Ciebie dobrą wiadomość! Ariss dziś nie ma w szkole!- zawołała Kiara z takim entuzjazmem, jakby właśnie wygrała Totolotka.
-Kiara, coś mi się zdaje, że lepiej by było jakby Ariss pojawiła się dzisiaj w szkole.- powiedziałam trochę zszokowana tym co zobaczyłam. Twarz Marka była pełna strachu i przerażenia.- Wszystko w porządku?- spytałam się z troską chłopaka.
-Nie. Nic nie jest w porządku. Dostane dziś taką awanturę w domu, że hoho! I do tego... zobaczymy czy nie będzie gorzej.
-Dlaczego!- Zawołałam spanikowana. Martwiłam się o niego. Bardzo... Nie, bardzo to za mało powiedziane. Cholernie się o niego bałam. Od początku tygodnia zauważyłam, że się zmieniłam. Zaczęło mi zależeć na Marku. Tak jak zależy mi na Kiarze. Jest moim nowym przyjacielem. Nie jestem pewna czy w przyszłości nie przerodzi się to w coś innego, ale nie będę sobie robić nadziei... kto by się we mnie zakochał. Jesteśmy kumplami...TYLKO! Owszem jest przystojny... ale przecież nie mogłam się zakochać! Ja...nigdy. Chociaż...Nie wiem. Takie bitwy z myślami zdarzają mi się coraz częściej. Gubię się w swoich uczuciach.
Poszliśmy w trójkę na stołówkę, bo była przerwa obiadowa. Tam Mark opowiedział nam szczegółowo rozmowę z Ariss. Jak On o tym opowiadał zrobiło mi się jakoś... tak dziwnie.... jakbym zagotowała się z wściekłości i zazdrości. Jak Mark skończył mówić Kiara dalej nie ogarniała po co to wielkie halo. Czasem mam ochotę potrząsnąć nią i wrzasnąć do niej by w końcu to do niej dotarło.
-Mark. To przecież twój tata. Co on Ci może zrobić- zaśmiała się.
-Kiara... nie zapominaj, że ja nie jestem normalna. Jestem po prostu inna i niektórzy nie toleruję mnie. Nie każdy jest tak cudowny jak wy- zaszczebiotałam coraz wyższym głosem ze zdenerwowania. W gardle stanęła mi wielka gula, a do oczu zaczynały napływać łzy.
-Mark. Tak bardzo Cię przepraszam. Przeze mnie masz kłopoty- mówiąc to nie wytrzymałam i pierwsze łzy popłynęły mi po policzkach.
-Ola! Nie opowiadaj głupot.- powiedział i mnie przytulił. Potem dołączyła się Kiara i przytulaliśmy się w trójkę. Z czyjegoś punktu widzenia to musiało wyglądać komicznie. dwójka osób przytula rozryczaną dziewczynę. Normalnie tulą się jak teletubisie.
-Możesz nam wytłumaczyć dlaczego Twój tata miałby nie zaakceptować twojej znajomości z Olą?-spytała spokojnie Kiara.
-Wiesz co to jest podział społeczny? Na czym polega?-dziewczyna kiwnęła głową- No. To mój tata znajduje się w tym przedziale, który jest najwyżej położonym. Każdy tam wie o Oli, że nie ma mocy i każdy kto by się z nią zadawał i pokazał z nią razem okryłby rodzinę hańbą. Cały szacunek zniknął by od tak- i pstryknął palcami- Dlatego większość szkoły tak Cię unika i tak traktuje- tu spojrzał na mnie. W jego oczach ujrzałam jakieś uczucie, ale nie mogłam odgadnąć co to. Troska? Współczucie?
-Moi rodzice i ja nie przejmujemy się żadnym podziałem. To jakaś głupota. Ola jest świetną osobą i nie powinna być tak traktowana.
-Powiedz to innym.
-Moi rodzice od razu ją zaakceptowali.
-Bo jesteś cudowna tak samo jak twoja rodzina- powiedziałam połykając łzy.
-Ale to nie wszystko-powiedział Mark z jeszcze smutniejszym wyrazem twarzy- Tata wściekłby się nie tylko dla tego, że się z Tobą kumpluje. To by może jakoś zniósł, bo sam lubi kontakt z ludźmi z innych światów. Dla niego porażką będzie to, że coś przed nim ukrywałem.
-To może nie będzie tak źle...-powiedziała z nadzieją Kiara.
-Nie liczył bym na to. Ważna też jest forma przekazu. Ariss chyba niezbyt dobrze to zrobi. Pewnie coś tam jeszcze podkoloryzuje... wiecie jaka ona jest. A ojciec za nic w świecie po czymś takim mi nie uwierzy.
-To straszne!-rozryczałam się już na maksa- Bardzo Cię przepraszam, że jestem błędem twojego życia!- powiedziawszy to wybiegłam ze stołówki.
-Ola czekaj!- zawołała za mną Kiara, ale się nie zatrzymałam. Wbiegłam do toalety dla dziewczyn. Zamknęłam się w kabinie i siedziałam tam z 2 godziny. Kiara była tu chyba 10 razy, ale na żadne prośby i pocieszenia nie odpowiadałam. Ciągle płakałam i myślałam o tym co zrobiłam Markowi. Przeze mnie ma kłopoty.... to znaczy będzie mieć kłopoty. Po co w ogóle On zaczął ze mną gadać, skoro wiedział, że to wszystko może się tak skończyć. Przeklęta Ariss. Zawsze musi wszystko zepsuć. Wtedy właśnie postanowiłam, że już więcej się do niego nie zbliżę.
*****
- Co z nią?- spytał załamany brunet na przerwie.
-Ciągle siedzi w łazience i płacze. Raz coś usłyszałam jak burczała pod naosem "przeklęta Ariss" I wiesz co? Całkowicie się z nią zgadzam. Gdyby nie ona to teraz razem byśmy sobie gadali.
-Prędzej czy później ojciec i tak by się dowiedział.
-Ale nie w taki sposób!
-Masz racje.-Nastała cisza. Wyszli na dwór i usiedli pod ulubionym drzewem Oli.
-Mark?
-Chmm...
-Powiedz mi... dlaczego zacząłeś się z nami zadawać skoro wiedziałeś, że to może się tak skończyć?- Dziewczyna uważała to pytanie za całkowicie niepotrzebne... przecież od razu widziała jak Mark patrzy na Olę. Podoba mu się.
-A tam... moje towarzystwo mi nie odpowiadało, a zauważyłem, że wy jesteście dość ciekawe.- próbował skłamać, ale mu to zbytnio nie wychodziło.
-Dobra, dobra... takie kity to ty możesz Ariss wciskać. Mnie nie okłamiesz. Dobrze wiem, że Ola Ci się podoba.
-Nie wiem o co Ci cho...-nie zdążył nawet dokończyć zdania bo zadzwonił dzwonek.- Widzisz? Dzwonek. Chodź bo się spóźnimy.- i wywinął się od odpowiedzi. Kiara uniosła oczy ku niebu i zaśmiała się. Mark powoli zaczął wchodzić do klasy.
-Ej czekaj!- zawołała i podbiegła do niego.
-Co?
-Jak da Ci się pomóc?
-Nie da się. Kto wie... może ona właśnie teraz rozmawia z moim ojcem- i usiadli w ławkach.
*****
(poranek od strony kogoś innego)
-Hej mamo! Idę do szkoły- zawołała blond-włosa dziewczyna.
-Co tak wcześnie? Do lekcji została Ci jeszcze godzina.
-Muszę przed lekcjami porozmawiać z taką jedną osobą-i tu na jej twarzy pojawił się szatański uśmieszek.
-Dobra. Jak chcesz. Na stole masz kanapki.
-Dzięki. Do zobaczenia!
-Pa!- i wyszła. Właśnie za to uwielbiała swoją matkę. Nigdy nie wtrynia się w jej sprawy. Ariss miała dzisiaj dużo do załatwienia, ale miała dobry humor. Zamierzała dokonać dzisiaj czegoś bardzo fajnego. Tak fajnego, że ta smarkula się nie pozbiera. Po prostu nigdy więcej się nie zbliży do JEJ Marka.
Gdy Ariss powoli dochodziła do swojego pierwszego celu wyciągnęła zeszyt i długopis z torby. Wyrwała kartkę i napisała na niej krótki list. Treść była prosta do zrozumienia: "Zobaczysz! Zemsta jest słodka!" Na dole widniał jej podpis. Ruszyła w stronę krzaków przed domem Marka i schowała się tam. Po pewnym czasie w drzwiach ujrzała zrozpaczonego Marka razem z ojcem. Uśmiech na jej twarzy gwałtownie się powiększył. Gdy tylko Pan Andree się teleportował, dziewczyna podeszła do płotu i wsadziła między drewienka list. "Teraz do biura"- pomyślała. Minusem planu było tak, że do pracy pana Dov'a idzie się na początku tak samo jak do szkoły i ktoś mógł by ją zobaczyć. Ariss zarzuciła kaptur na głowę kaptur i wyszła zza zakrętu. Na przeciwnym końcu ulicy ujrzała tą głupią idiotkę. Przyspieszyła kroku i w parku skręciła zamiast do szkoły, do biurowca. Po 5 minutach marszu Aris usiadła na ławce i wygodnie oparła głowę o brzeg oparcia. Myślała sobie " I cóż teraz może pójść nie tak. Jak ojciec zakaże mu się z nią spotykać to będzie musiał to zrobić. Jeszcze przyjdzie do niej jak pies z podkulonym ogonem i będzie błagać o wybaczenie. Dlaczego on nie dostrzega tego jaka jest cudowna i piękna! Przecież jakby chciała to każdy chłopak w szkole byłby jej." Potem przeanalizowała każdy szczególik planu, wstała i poszła w kierunku wielkiego wieżowca.
Podeszłą do drzwi, które same się otworzyły. W środku ujrzała marmurową podłogę, kryształowe żyrandole i sofy ze skóry. Po dwóch końcach korytarza znajdowały się schody, a po środku stał kontuar. Za nim rozmawiała przez komunikator jakaś kobieta. Stała tyłem więc Ariss nie mogła zobaczyć jej twarzy. Widziała tylko burzę czarnych loków. Podeszła do kontuaru i odchrząknęła. Nie poskutkowało. Odchrząknęła drugi raz. Tym razem głośniej, ale to też nie zadziałało.
-Przepraszam?- spytała niepewnie. Wtedy kobieta odłożyła komunikator i odwróciła się do niej. Przywitała ją uśmiechem. Okazało się, że Mardy ( tak miała napisane na plakietce) miała ciemną skórę, pełne usta i czekoladowe oczy.
-Witam. W czym mogę pomóc?- spytała uprzejmie recepcjonistka.
-Szukam Pana Dov'a.
Niestety ale od 15 minut ma spotkanie.
-A ile ono jeszcze potrwa?
-Jakąś godzinę.
-Dobrze. To poczekam tutaj- powiedziała Ariss i usiadła na jednej ze skórzanych sof. W hallu nie panował zbytni ruch. Od czasu do czasu do budynku wchodzili jacyś eleganccy mężczyźni lub ślicznie ubrane kobiety. Raz nawet przyjechała winda i wyszedł z niej znany prezenter telewizyjny. Po godzinie ruch w hallu zwiększył się. Po schodach schodzili ludzie w garniturach z czarnymi teczkami i złotymi spinkami przy koszulach. Ariss domyśliła się, że spotkanie właśnie dobiegło końca. Jej myśli potwierdziła Mardy podchodząc do niej:
-Pan Dov czeka na Panią w swoim gabinecie.- uśmiechnęła się.
-Dziękuję.- odpowiedziała dziewczyna i gdy Mardy miała odejść Ariss spytała się:
-A gdzie jest ten gabinet?
-Pokój nr 419. 7 piętro- i wskazała na windę.
~*~*~*~*~*~*~
Hej!
Po pierwsze dziękuję za komentarze!
Po drugie za dużą liczbę wejść! Ponad 2000! *-*
Po trzecie mam nadzieję że wam się podoba :P
Dzięki wam że jesteście.
Dedykuję ten rozdział wszystkim moim stałym czytelnikom!
Zapraszam do komentowania
Pozdrawiam
Lila <3
Opowiadasz o własnym życiu czy sama tak wymyślasz ? :P
OdpowiedzUsuńBo bardzo fajne ; d
Głównie to wszystko wymyślam.... ale pewnie jakieś tam sytuacje z mojego życia są wplatane... :P
UsuńOhh. Aris jest taką tępą idiotką. Ughh. Jak ktoś inny się komuś podoba to się nie wpierdalamy! Poza tym urocza rozmowa Kiary, Marka i Oli. :) Tylko wg mnie za dużo płakała. Ogólnie świetnie napisane, choć kilka błędów się zdarzyło.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na NN.
P.s. zapraszam do mnie na NN.
.. błędy ortograficzne :c
OdpowiedzUsuńSorka... ale staram się ich unikać :c
UsuńŚwietne <3
OdpowiedzUsuńSev / Nott
syuuper<3 czekam na kolejna<3
OdpowiedzUsuńask.fm/vicky1996
No to zacznę od:
OdpowiedzUsuń*"Nastała cisz." /cisza/
*"był by jej." /byłby/
Jest więcej błędów, ale te szczególnie rzucają się w oczy.
No to teraz o rozdziale.
Jak można oskarżać siebie, bo żyje... żyje i ma się dobrze. Co to ma być... Ola jest bez mocy, jest odmieńcem i kurna chata będą ją wytykać palcami -,-
Twoja historia wciąga. Głupia Ariss. A motyw zapracowanego ojca, który nie może znieść plamy na honorze, jest znany, ale cały czas ciekawy.