Owego popołudnia Ania zbliżała się do przejścia dla pieszych. Żeby dojść do domu musi przez nie przejść. Niestety nie ma świateł dla pieszych, a ruch uliczny nie jest wcale mały. Ania jednak ma sposób na takie sytuacje. W końcu od kilkunastu lat chodzi tą drogą do domu. Dziewczyna zaczęła słuchać. Słyszała śpiew ptaków, szum wiatru i inne odgłosy natury. Nic co słyszała nie przypominało warkotu samochodów. Ania postanowiła przejść przez jezdnię. Gdy postawiła pierwszy krok ktoś zawołał:
-Stój!- więc się zatrzymała i dla bezpieczeństwa cofnęła o dwa kroki w tył.- Chcesz się zabić?!- zawołała zdyszana kobieta. Najwidoczniej biegła w jej stronę.
-Dlaczego pani tak uważa? Ja tylko chciałam przejść na drugą stronę. Co jest w tym tak strasznego?
-Co jest strasznego?- spytała roztrzęsionym głosem- Nie wiem- dodała ironicznie. -Może straszne było to, że pakowałaś się prosto pod koła samochodu?!
-Nic nie słyszałam- powiedziała Ania. Nawet nie do końca wiedziała, czy te słowa były skierowane do tej Pani, czy może bardziej do siebie samej.
-To się patrzy. Nie masz oczu dziecko? Jak przechodzi się przez ulicę trzeba uważać, a nie bujać w obłokach.- odpowiedziała kobieta. Wtedy coś zakuło Anię w serce. Zrobiło się jej słabo i smutno. Upadła na ziemię, a oczy zaszkliły się od łez. Zaczęła płakać. W sumie pogodziła się już daaaawno z tym, że nie widzi... ale jak ktoś wypomina jej to lub krzyczy na nią z tego powodu zawsze tak reaguje. Ania usłyszała pisk. To w uszach zaczęło jej piszczeć. Zaczynała coraz szybciej i płyciej oddychać.
-Dziecko co się dzieje?- Spytała przestraszona kobieta. Jednak ona jej nie słyszała. Pojawiły się jej mroczki przed oczami i zemdlała. Po pewnej chwili obudziła się. Nie leżała już na chodniku tylko na ławce która stała obok.
-\Co się stało?
-Nic. Chcę pani wyjaśnić, że ja nie widzę i nie miałam pojęcia, że tam jedzie jakieś auto. I mam też prośbę. Mogłaby pani już na mnie nie krzyczeć? Zawsze, gdy ktoś na mnie krzyczy mdleje.- Pani Manson ( bo tak miała na nazwisko) dopiero teraz zorientowała się jak wielki błąd popełniła.
-Oj. Przepraszam cię. Nie wiedziałam. Pomóc Ci?
-Nie trzeba. Poradzę sobie.
-Ja nalegam. Uważam, że powinnam Ci pomóc. Przynajmniej przeprowadzić Cię przez ulicę. Zgódź się. Przecież Ci nic nie zrobię, a będziesz bezpieczniejsza.
-No dobrze.- powiedziała Ania i wstała z ławeczki. Zaczęły iść po ulicy.
-Gdzie mieszkasz?- spytała się kobieta, gdy doszły na drugą stronę.
-Na Kwiatowej.
-To jeszcze kawał drogi!
-Poradzę sobie. Dziękuję za pomoc.
-Nie dziękuj tylko chodź.- i chwyciła ją za rękę.
Podczas drogi Ania rozmawiała z panią Manson na różne tematy np.: gdzie się uczy, co lubi robić i jak sobie radzi. Dziewczyna na każde pytanie kobiety odpowiadała szczerze, choć nie znała tej Pani w ogóle. Ale cóż poradzić. Taką już jest osobą. Szczerą i zawsze uśmiechniętą.
Gdy doszły do domu Ani, pożegnały się i każda poszła w swoją stronę.
~*~*~*~*~*~*~*~*~
Hej!
Dzisiaj postanowiłam dodać pierwszą część mojej pierwszej miniaturki.
Składa się ona z 2 części ( drugą dodam jakoś w środku tygodnia)
Miniaturka w ogóle nie ma nic wspólnego z głównym opowiadaniem :)
Mam nadzieje, że się wam podoba.
Liczę na wasze opinie w komentarzach.
Pozdrawiam
Lila <3
P.S.
Ja nie mogę się doczekać wakacji a wy?
Jeszcze tylko tydzień!
świetne!!!!Masz dziewczyno dar,poruszasz do szpiku kości!!!!
OdpowiedzUsuńFajnie napisane. :) Czekam z niecierpliwoscia na druga czesc.Poza tym jak miala laske t ta Manson powinna sie kapnac ze jest niewidoma.
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za brak polskich znakow.
~Black