piątek, 6 czerwca 2014

3. Dzień trzeci

Dość brutalny rozdział xD Nie wiem czy każdemu się spodoba ;)


Jest coraz gorzej... Tym razem obudziłam się w szpitalu. Maszyny wokół mnie piszczą, do ręki mam przyczepione jakieś rurki. nie! Przecież nic mi nie jest! Wstałam i wyrwałam z ręki wszystkie rureczki. Nie czułam bólu. Po prostu zaczęłam się ubierać. Gdy wychodziłam z sali nie zwracałam uwagi na to, że mnóstwo ludzi gapi się na mnie, potem coś krzyczy. Po prostu szłam dalej. Przy wyjściu znalazłam rodziców rozmawiających z lekarzem. Oczywiście byli zaskoczeniu moim pojawieniem się. "Jedziemy do domu" To były moje jedyne słowa wypowiedziane tego dnia. Po przyjeździe poszłam prosto do pokoju. Nie mogę tu zostać. Zaczęłam pospiesznie pakować najpotrzebniejsze rzeczy do starego plecaka. Rozbiłam świnkę skarbonkę i wyciągnęłam z niej wszystkie moje oszczędności.. Jednak to mi nie wystarczy. Potrzebuję pieniędzy od mamy i taty. I dokąd pójdę? Jak mam im uciec? Jestem obserwowana, zamknięta w swoim pokoju, w domu. Wszędzie pełno lekarzy. Ale zostało tak mało czasu. Już tylko dwa dni. Tak mało czasu. Dlaczego ja wcześniej nie dostrzegłam niebezpieczeństwa? Ze wszystkich pytań... Jest jedno najważniejsze. Dokąd pójdę? Gdzie zamieszkam? Co się ze mną stanie? Muszę otworzyć okno. Świerze powietrze wlało się do pokoju. Ale ani nie słyszę szumu deszczu, ani nie czuję zimnych kropli na swoich rękach. Przestałam siebie kontrolować. Zamykam oczy i wszystko od początku. Słyszę wysoki pisk. Potem ktoś zaczyna biec. Słyszę strzały. Widzę swoją zmasakrowaną twarz. Zaczynam czuć ból. Wszystko mnie boli. Czuje jak umiera po kolei boleśnie każda cząstka mnie. I gdy pożar pożera już wszystko dalej żyję. Czuję wielki ból ale nie z powodu ognia, tylko z powodu tego co widzę. Znowu ktoś piszczy. Pojawia się wielkie zielone światło. Coś dostaje się do mojego mózgu i zaczyna świdrować, nie przerwany pisk powoduje omdlewający ból głowy,a ja nie mogę zatkać uszu. Robi mi się niedobrze. Proszę niech to się już skończy! Ale nie. Nikt mnie nie słyszy. Wszystko dalej trwa i nagle zielone światło znika i pojawia się ciemność. Nic nie widzę. Nie potrafię krzyczeć. Jakaś niewidzialna ręka zaciska się wokół mojej szyi i zaczyna ją ściskać. Znowu się duszę. Nie mogę oddychać. Nie! Gdy już zaczynam odpływać z powodu braku powietrza słyszę szelest rozrywanej torebki ze strzykawką. Potem czuję jak niewidzialna ręka chwyta mnie w łokciu i wbija w żyłę igłę. Ze strzykawki, która jakby wisi w powietrzu powoli znika zielony płyn. Gdy cała zawartość strzykawki jest już w moich żyłach znowu czuję ogień. Tym razem od środka. Całe moje ciało jaśnieje od ognia, który trawi moje wnętrzności. A ja dalej nie mogę oddychać.Ale co z tego, i tak nie umrę. Bo przecież ból jest gorszy od śmierci. Ja chcę koniec... ale przede mną jeszcze długa droga.  Czuję zimne ostrze skalpela rozcinający mój brzuch. Odzyskałam głos i teraz krzyczę z bólu wniebogłosy, a ktoś tylko się śmieje. Z brzucha oprócz krwi bucha ogień... a może to nie ogień? Ból tak mnie oszałamia, że wszystko co widzę zaczyna się rozmazywać. Wtedy ból znika jak za odjęciem ręki i pojawiam się w nowym pomieszczeniu, w którym z kolei jest pełno światła. Ale oprócz światła i stołu na którym leże związana, na ziemi jest morze krwi, a za oknem widzę stos ciał. Wszystkie twarze zdają się być znajome, a poziom krwi zaczyna gwałtownie rosnąć gdy rozpoznaję twarz za twarzą. Zaczynam się w niej topić, a krzyki jak zwykle nic nie pomagają. Zaczynam się krztusić. Chcę się wyrwać, ale coś mnie unieruchomiło. Wokół siebie widzę tylko krew. Zaczynam słabnąć od jej zapachu i smaku, ale jak zwykle coś nie pozwala mi odpłynąć i pojawiam się w innym pokoju. Tym razem jedynym źródłem światła jest jedna żarówka wisząca nad moją głową. Patrzę na swoje ciało pełne blizn i szwów. Znowu słyszę przerażający krzyk. Jakiś zniekształcony głos pyta się mnie "Gdzie to jest ukryte" Ja jak zwykle odpowiadam, że nie wiem i krzyk się nasila. Szwy rozrywają się i ze środka mnie wychodzą małe gąsieniczki i zaczynają mnie zjadać wpuszczając w moje ciało bolesną truciznę. Zniekształcony głos ponawia pytanie i tym mnie zaskakuje. Bo nigdy w moim życiu wizje się nie zmieniały. Tym razem zniekształcony głos spytał ponownie "Gdzie jest ta cholerna maska!" Chciałam się spytać o jaką maskę mu chodzi, ale gdy tylko otworzyłam usta wyszło z nich stado nowych robaczków, a ktoś kto najwyraźniej stał za mną podszedł do mnie, wrzasnął "Znajdź!" i skręcił mi kark. Tym rqzem gdy otworzyłam oczy nie byłam w swoim pokoju jak zawsze. Śmierć nie była ukojeniem lecz przejściem do kolejnego okropieństwa. Wtedy w mojej głowie pojawiła się myśl... "A jeżeli to już nigdy się nie skończy?!" I wtedy znowu usłyszałam przerażony, mrożący krew w żyłach krzyk Alisoon i Catona. Mojej byłej najlepszej przyjaciółki i mojego byłego chłopaka. Rozejrzałam się dookoła i nigdzie ich nie widziałam. Krzyki były coraz głośniejsze. Nie wytrzymałam i zaczęłam krzyczeć ich imiona. To tylko uruchomiło jakiś mechanizm.Szyba, która stała przede mną rozjaśniła się i zobaczyłam jak wielki nóż odcina im głowy. Mój zbolały krzyk uruchomił kolejny mechanizm. Usłyszałam dźwięk zbliżającej się piły. Zaczęłam się wyrywać, co spowodowało, że z lin, którymi byłam przywiązana do stołu zaczęły wychodzić kolce boleśnie wbijając się w moją skórę. Po kilku sekundach zobaczyłam wielką okrągłą tarczę piły zbliżającą się w moją stronę. Nie zwracając uwagi na kolce znowu zaczęłam się wyrywać. I gdy piła była tylko kilka centymetrów ode mnie przypomniałam sobie, że to tylko wizja. Że to się nie dzieje na prawdę. Jednak ból w boku jaki towarzyszył przy pierwszym kontakcie z piłą był tak ogłuszający, że zaczęłam tak głośno krzyczeć jak nigdy w życiu co uruchomiło kolejną piłę. Tym razem leciała od góry w stronę głowy. Mnie to nie obchodziło. Krzyczałam dalej. Niech to się w końcu skończy! Ból był niewyobrażalny. A piły spokojnie i powoli leciały swoja trasą.Słyszę drugą piłę bardzo blisko mojej głowy i trzaski piłowanych kości. I gdy druga piła dotknęła głowy mój wrzask przeniósł mnie do kolejnego pomieszczenia. Nie! Kolejne pomieszczenie! Dlaczego to nie chce się skończyć! Tym razem siedziałam podpięta do metalowego krzesła. Na ścianach wisiały maski o przeróżnych kształtach i kolorach. Nie! Już wiedziałam co zaraz nastąpi. Zostałam oblana wodą a potem nastąpiło ciche pyk i zostałam porażona prądem. Zamknęłam oczy i nie chciałam ich otworzyć. Ból zniknął. Ale nie otwierałam oczu. Zbyt bardzo się bałam, że znajdę się w kolejnym pokoju. Jednak usłyszałam głosy lekarzy i rodziców. Otworzyłam oczy i ich ujrzałam. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy. Nareszcie! Teraz już rozumiecie dlaczego chciałam popełnić samobójstwo. Za każdym razem gdy się budze mam ochotę to zrobić by nigdy więcej tego nie przeżywać.  Oglądanie tego i przeżywanie tego codziennie jest masakrą. Jednak tym razem wizja była inna. Zawsze kończyło się na robaczkach i na krzyku zniekształconego głosu. Ale co on mi kazał? "Znajdź Maskę!" Zaczęłam ruszać ustami tak jakbym coś mówiła, po czym ktoś wbił mi igłę w ramię i zasnęłam z tym rozkazem na ustach.
~*~*~*~*~*~*~*~
Hej wam :)
I jak wrażenia po kolejnej części miniaturki o Christin? 
Kompletnie nie wiem czy komukolwiek się spodoba... ale postanowiłam coś napisać o jej wizjach....
Z góry mówię, że ostrzegałam :D
Kolejna część za tydzień bo rozdział głównego opowiadania raczej pojawi się dopiero jak skończę tą miniaturkę... czyli za kilka tygodni.
Pozdrawiam i życzę powodzenia na ostatni tydzień przed wystawieniem ocen :P
Oby nam wszystkim udało się zdać i poprawić wszystko co tam chcemy
Pozdrawiam 
Li :)

2 komentarze:

  1. Gdzie brutalny? Taki rozdział właśnie mi się podoba, przypadł mi całkowicie do gustu.
    Był piękny, a twoje wizje i mroczne, i przerazające, i po prostu ładne.
    To była metafora bólu w życiu, czyż nie?
    Mam nadzieję, że bardzo szybko dodasz kolejny 'rozdział', a co do robaczków wyłażących z ciała to wiem jak to boli.
    Cholerne sny.
    Pozdrawiam c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Brutalny, ale nie czyni go to gorszym. Nie dziwię się Christin, która chciała popełnić samobójstwo skoro ciągle doświadcza takich wizji. Jeśli ma to przed oczami to i tak dobrze się trzyma. Robaki, gąsienice... bleh. Mroczny rozdział o dziewczynie. I MASKA. Jaka maska? Nie, no. Jeszcze jeden.

    OdpowiedzUsuń